Słonko może nareszcie zacznie dogrzewać, bo do tej pory było z tym marnie, a na dodatek wiało tak okrutnie, że mało głowy nie urwało. Teraz było kilka dni ciepłych, a nawet bardzo ciepłych, ale akurat wtedy nie było mnie na miejscu, ale tam gdzie byłam, też było nieźle

Smaki wszelkiego rodzaju robali też się chyba zmieniają tak jak i nasze, bo już widzę, że w tym roku poskrzypka bardzo nieładnie rozprawiła się z Martagonami, a do tej pory właściwie nie miała jej w swoim menu. Na szczęście podziurkowała jedynie najniższe liście, a te pozostałe widocznie przestały jej smakować. Ostatnio będąc na działce, rozglądałam się za ślimakami i znalazłam zaledwie dwa. Wiem, że są, bo zostawiają mnóstwo śladów, ale same w oczy mi się nie rzucają. Muszę chyba zacząć ich szukać bardziej wnikliwie, bo inaczej zeżrą mi wszystko do cna

Działeczka przez dłuższy czas leżała odłogiem. Najpierw pogoda nie pozwoliła na jej odwiedzanie, a jak nareszcie zrobiło się ciepłej, to wyjechaliśmy na kilka dni do rodzinki. Może nareszcie teraz uda mi się podgonić z pracami, bo to przecież już najwyższa pora zmierzyć się z sadzeniem jednorocznych, których mam bez liku


Lucynko, no właśnie cykor ze mnie straszny i boję się tego błądzenia po lesie. Muszę jednak się przemóc i bliżej zapoznać z mapami, żebym wiedziała gdzie jestem. A ten las mnie kusi, oj kusi....

W tej chwili mam nadzieję na chociaż kilka bezdeszczowych dni, tak żebym wyrobiła się z sadzeniem jednorocznych, a potem mogę się zgodzić na kilka dni z bezobsługowym podlewaniem z nieba. Najważniejsze, to posadzić pomidory, niech już zaczną czerpać korzyści z ziemi i jak najszybciej podzielą się ze mną swoim smakiem. Już nie mogę się doczekać, kiedy ich pyszny, słodki sok, pocieknie mi po brodzie.
Zdróweczko przytulam, a słoneczko jak na razie chłonę jak gąbka, ciągle mi go mało. Dziękuję za szczodrość


Maryniu, umiar nie jest moją zaletą, a na dodatek jeżówek nigdy nie mam dosyć, to rzeczywiście odrobinę zaszalałam




Martuś, nawet mi nie pisz takich rzeczy, bo w try miga przeprowadzę się do Ciebie




Małgosiu, moje różyczki bardzo mocno dostały w kość. W tej chwili większość ledwo kiełeczki maleńkie pokazuje, w takim razie nie wiem nawet, czy mogę liczyć na jakiekolwiek kwitnienie. Szczególnie pnących mi szkoda, bo to już były spore panny, a teraz znowu przyjdzie mi kilka lat poczekać na taki efekt

Nie mam rady na mniszka, będę musiała sobie jakoś radzić tym narządkiem, bo za płotem już zaczynają się siać kolejne. Włos mi się jeży na ich widok, a sąsiadka chyba je kocha, bo zupełnie nic z nimi nie robi. Nawet nie mam kiedy zwrócić jej uwagę, bo na działce bywa sporadycznie, a poza tym nie ma prądu, to nie mam co liczyć na koszenie.
Do sadzenia jednorocznych aż się boję przymierzyć, zacznę chyba od dalii, bo te muszą się zmieścić, a jakoś w niepokojący sposób mi się przez zimę rozmnożyły. Ze zgrozą patrzę na te wszystkie doniczki i doniczuszki, będę chyba sadzić piętrowo, inaczej nie ma mowy, żeby mi się to wszystko zmieściło.
Powiem Ci, że modliszce po każdym posiłku rośnie część ciała służąca człowiekowi do siedzenia, ale i tam miałaby chyba problem z upchaniem ukochanego. Może ona go zjada na raty


Danusiu, ależ jakie straszydło, ona przecież jest śliczna

A spać możesz spokojnie, bo modliszka siedzi właściwie tylko w jednym miejscu, chyba że w brzuchu zaczyna jej burczeć, to wtedy jest skłonna do odrobiny wysiłku. Ale nawet i wtedy rzuca się jedynie na mniejsze od siebie osobniki

Tak mnie straszycie tymi ślimakami, że chyba zamknę swoje jeżówki w jakiejś wieży, coby mi ich nie pożarły. Ale te potwory rzeczywiście mają zmienne gusta, będę musiała jakoś poskromić ich apetyty, tylko jak, żeby zaszkodzić tylko im? Jak na razie zbyt wiele ich nie widzę, ale to na pewno jest efekt zbyt rzadkich pobytów na działce, nie mam wątpliwości, że jeszcze będę miała ich dość, zresztą jak co roku. Już teraz, kiedy tylko będę mogła, to będę jeździć na działkę, to na pewno się na nie zasadzę, ale wcale nie liczę na wygraną


Soniu, nigdy na wolności modliszki nie widziałam, jedynie kiedyś w Chorwacji Filip kilka wypatrzył. W ogrodzie ich nie widuję, a szkoda, bo miałabym więcej atrakcji, a tak trafiają mi się jedynie zwyklaczki. Ale nie narzekam, wszystkie mają swój urok i jak tylko nie uciekają w popłochu na mój widok, to wszystko jest

W tym roku prace na rabatkach przyjdzie mi chyba pokochać w trójnasób, bo jeszcze do końca nie wypieliłam wszystkiego, a już mogę zaczynać od początku. Muszę wziąć się poważnie do roboty, tutaj nie ma na co czekać, mój leżaczek chyba pajęczyną zarośnie, bo nie widzę szans na jego wyciągnięcie

Przez kilka dni było nawet zbyt ciepło, na szczęście nie było mnie wtedy na miejscu, bo to nie były temperatury do pracy. Zimno źle, gorąco źle, jakaś marudna się zrobiłam


Małgosiu, już się melduję


Jeżówki są zbyt śliczne, żebym mogła się na nie obrazić. Przynajmniej do tej pory całkiem nieźle sobie u mnie radziły, to nie widzę wyjścia, tylko tak musi być dalej. Na razie nie mam czasu się nad nimi roztkliwiać, ale na pewno się im bacznie przyjrzę, czy jakaś nie postanowiła mnie porzucić. Zwykłe jeżówki też bardzo lubię i mam ich kilka, w tym kilka białych wyhodowanych z siewek.

Kasiu, jak nie po lesie, to po mieście musiałabym jeździć, a to szybko robi się nudne. A robota nie zając, nie ucieknie, na przyjemności też musi być czas

Zawilce już prawie zniknęły, jeszcze tylko gdzieniegdzie błyskają białą główką. Już za chwilę leśne poszycie zdominuje zieleń, chociaż już wiem, że las może wyglądać zupełnie inaczej


Ewelinko, nie mam nic do wybaczania, na to właśnie liczyłam

W ostatniej chwili zdążyłam na kwitnienie tulipanów, jak ich zabraknie, to na dłużej zrobi się znowu monotonnie, bo jak zwykle na okres przejściowy się nie przygotowałam. Tak mam od zawsze i chyba już tak zostanie, zresztą nie nie mam już miejsca na większe rewolucje. Lubię jednoroczne kwiaty i na nie muszę mieć miejsce, chociaż i ono się już bardzo skurczyło. Mój nieposkromiony apetyt na nowe roślinki kiedyś wreszcie się zemści i wszystkie siewki będę musiała rozdać


Krysiu, widać serduszki nie mają serca, że tak ciągle nie chcą się ze mną zaprzyjaźnić


Nie przesadzałabym z tą pracowitością, chociaż i ona mi się zdarza, ale i polenić się lubię. Na razie jednak nie mam na to zupełnie czasu, to aura podobna do Twojej, wymusza na mnie zwiększoną aktywność w pogodne dni. Muszę teraz mocno zakasać rękawy i uporządkować działkę, bo za chwilę będzie wyglądać podobnie jak na wiosnę. Kilka ciepłych dni, połączonych z moją nieobecnością spowodowało nadmiernych rozrost niechcianych lokatorów. Panoszą się jak u siebie, zupełnie nie biorąc pod uwagę, że niekoniecznie są miło widziani



Na działce robota leży odłogiem, bo jak miałam czas, to było przeraźliwie zimno, a jak zrobiło się ciepło, to sobie pojechałam do rodzinki. Wyjazd był zaplanowany pod pogodę, czyli właśnie w tym czasie miało być deszczowo, a po powrocie cieplutko i słonecznie, a zapowiada się dokładnie a odwrót





Po pewnym czasie, który byłby duży krótszy, gdyby nie moje rozbiegane oczy i wszelkie ochy i achy, dotarliśmy na pustynię. Jak najbardziej było dużo gorącego piachu, który parzył nam stopy. Najdłużej bez butów wytrzymał eM, ja nie jestem taka twarda i już w drodze powrotnej założyłam ponownie buty. Niestety piasek nie był czyściutki jak nad morzem i bardzo szybko nasze nogi wyglądały jakby wyszły z kopalni






Podczas naszej nieobecności słońce wysuszyło ziemię prawie do cna, a za to teraz, kiedy siedzę jak na szpilkach, to włączyło się podlewanie z nieba. Oczywiście za wiele nie popadało, tyle właśnie, żeby pomieszać mi szyki. Na szczęście w domu też miałam robotę, to nie było mi aż tak żal, ale wolałabym popracować na działce. W przerwie między deszczami pojechaliśmy zawieźć przynajmniej część doniczek na działkę, to może jutro uda mi się pojechać i przynajmniej zacznę sadzenie
W Waszych wątkach niestety znowu mam spore zaległości i nie wiem kiedy zdążę je nadrobić, ale na razie przede wszystkim muszę zająć się działką. Na spacery po zaprzyjaźnionych działkach i ogrodach też się w końcu wypuszczę, jednak na razie muszę się uporać z sadzeniem jednorocznych, przynajmniej częściowo

Zostawiam Wam jeszcze kilka zdjęć i zmykam spać





