
Ironia losu

Kasiu kania - mój najstarszy grudnik zakwitł zgodnie z nazwą, dwa małe nowo przybyłe już z kwiatkami, a jest jeszcze ubiegłoroczny nabytek, który dopiero maleńkie pączusie pokazał.

Gosiu - może to i lepiej, że tych ciemności dziennych nie widzisz, bo one są strasznie dołujące, jednak całych dni pracowicie poza domem spędzanych nie zazdroszczę.

Twój ogród tuż za drzwiami, mój ogródek daleko od drzwi, a obu nam brakuje z nimi kontaktu. Takie czasy. Grudniowe.
Zdrówko teraz w cenie, dziękuję i odwzajemniam.


Dorotko - lampa błyskowa tak rozświetliła kocie oczka. Ostatnio Misia łazi po meblach, ale na szczęście nic nie zrzuca ani niczego nie przestawia. Wyrosła już z robienia własnych porządków.

U mnie miechunki, traktowane po macoszemu, same znajdują sobie miejsca pośród innych, ważniejszych dla mnie roślin.
Ja też czekam na kwiaty jeszcze jednego grudnika.
Maryniu - mnie też czasami posty znikają, tylko że ja prawdopodobnie zapominam kliknąć "wyślij"

Przyprószyło i u mnie, przy czym sypnęło wczoraj w nocy, a rano już nie było czego obfocić.


Dziękuję w imieniu grudników; jeszcze jeden szykuje się do kwitnienia, a idzie mu to jak po grudzie.

Zrówko bardzo potrzebne, dziękuję


Na tego grudnika czekam. Na razie ma pąki wielkości łebków od zapałek.

Weekend zapowiada się u mnie w krateczkę. Niech Wam przyniesie słoneczko i zdróweczko.
Dobrego, słonecznego i zdrowego weekendu, Kochani.


