Oj, Kochane Dziewczęta, módlmy się lepiej o Azę/ Olgę, bo to u Niej, jest już najwyższy stopień zagrożenia powodziowego.
My jesteśmy tylko 15 metrów od Raby, ale 4 metry wyżej od poziomu koryta.
Więc raczej domu nie zaleje, tylko wybije g*** w piwnicy, gdy woda podniesie się jeszcze o metr, do wysokości ujścia studzienek deszczowych.
Wtedy nielegalnie odprowadzane do kanałó deszczowych g**** z góry, wypływają nam w piwnicy ( may mamy kanalizację miejską i tu nam nic nie grozi), ale g*** w piwnicy już mieliśmy- KOSZMAR !
Huk szalejącej rzeki, już słychac mimo właczonego telewizora.
Drzewa idzie tylke, że przez te 2 godziny, miałabym już materiał na połowę domu.
Skąd to rzeka wzięła???????
Na progach bałwany większe ode mnie chlapią wodą, jak z fontanny.
Zdjęć już nie zrobię, bo mam za słabą lampę.
Górale się nie boją, bo to tu normalne, rzeki wzbierają w ciągu paru godzin, zbierają po drodze co się da i nagle opadają.
Ja, przeżyłam powódź 1000-lecia we Wrocławiu, organizując worki po okolicznych PGR-ach i zwożąc je na Krzyki

I ten absurdalny widok na Powstańców - przed wiaduktem zapora z ułożonych worków i 2 metry wody, a po drugiej stronie- sucho.
Z okna Biproskalu, oglądaliśmy pontony pływające na Piłsudskiego.
A potem wschechobecny smród i szczury na głównym deptaku....Brrrrrr
I tylko z tym widokiem kojarzy mi się szalejąca Raba.
I nie rozumiem spokoju tubylców.
Tego, że mieszkańcy z latarkami, pochodniami nie warują nad rzeką, nie szykują worków, piachu, tego , że nia ma paniki..choć sąsiednie miesteczka już są odcięte od świata - przerwane wały, zalane drogi...
Dziwny tu świat...
A kulminacja ma przyjść tej nocy...
Tu są listy ewakuacji i zagrożeń:
http://www.podhale24.pl/aktualnosci/art ... _osob.html
