-przed Loise Odier- Novalis albo piwonia Sarah Bernard
-między Vanille Frais a Sibeliusa Susan- Williams Ellis lub Artemis
-w miejsce po daliach Ballerina- dalie przy mojej sforze nornic zakończyły sezon z minimalnymi karpami, muszę z nich zrezygnować z bólem serca
-pnąca pod płot- Bienvenue, pod nogi dostanie Perowskie,
-przed dom obok Limelight w miejsce New Imagine- Old Port.
-New Imagine idzie do półcienia, przed domem zbudowała krzaczysko nieforemne i pokładające się, kwiat utrzymywał się zaledwie jeden dzień, powtórne kwitnienie słabiutkie. Pojedynczy kwiat zachwyca, ale jako krzew w najbardziej reprezentacyjnym miejscu ogrodu, ta róża nie sprawdza się.
-Niby Elmshorn, kupiony w ubiegłym roku w L. idzie za płot. Zgadza się tylko wielkość kwiatu i rozmiar krzewu. Kolor i obfitość kwitnienia zupełnie niezgodny- kilka kwiatuszków w jasnym różu.
I najmocniejsze postanowienie- żadnych zakupów róż w hipermarketach i sklepach niespecjalistycznych. Tylko zaufani szkółkarze.
-w miejsce Elmshorna- Leonardo da Vinci.
-I jak mówią Anglicy- last but noc least- przed furtką do ogrodu Abraham Derby.
Zastanawiam się jeszcze nad Augustą Louise, jako sąsiadką Abrahama, ale nie jestem pewna czy będą pasować? Czy ktoś z Was ma może takie zestawienie u siebie w ogrodzie?
Ciekawe ile razy zmienię pomysły do wiosny...
Już się nie mogę doczekać
