Eluś - napisałam Ci na pw.
Aneczko - moja też blednie z czasem.
Krótka radość z jej kwiatów i tak szybko przemija, że nawet się nią nie nacieszyłam.
Za to Bantry Bay trzyma pięknie kwiaty w górze i cały czas kwitnie.
Nie osypał się jeszcze ani jeden kwiatek.
Myślę ze w tym miejscu będzie jej bardzo dobrze.
Reniu - nie ma za co.
Po to jest to forum żebyśmy sobie nawzajem pomagali.
Ilonko - bo nie lubię widoku znęcania się nad słabszymi.
Niestety koty mają to we krwi.
Dość mają domowego jedzenia więc nie chciałam ryzykować zarażenia się od myszy jakąś chorobą.
To następne panienki bierzemy pod lupę.
Jako pierwsza
J V Goethe.
Piękna wielkokwiatowa róża, bardzo wytrzymała i odporna na deszcze.
Mocny zapach i długo utrzymujący się kwiat.
Nie przepada za palącym słonkiem i świetnie czuje się w półcieniu.
W jej przypadku jestem jak najbardziej na tak.
Historyczna róża o czystej bieli.
To jej drugi sezon i pierwsze kwitnienie.
Trudno mi coś o niej powiedzieć, bo nie robi na mnie oszałamiającego wrażenia.
Rośnie w cieniu i może dlatego nie rzuca się na razie w oczy, ale bardzo dobrze rośnie i pnie się w górę.
Kwiaty ma średniej wielkości, pachnące z odcieniem kremowego koloru.
Ale ma bardzo wielką zaletę, prawie nie ma kolców i super strefę.
Jest jeszcze za mała żeby pokazać się w wielkiej krasie ale może następny sezon będzie należał do niej.
A mowa o
Madam Plantier.
Ta róża od pierwszego wrażenia ujęła mnie za serce i już została.
Ujęła mnie zmiennością kolorów, zapachem i wigorem.
Nie zawiodła także przez cały sezon stale dając powód do podziwiania jej "rozczochranych" nieco kwiatów.
Dobrze rośnie i zimuje bez kopczyka.
Od samego początku nie przemarzł jej ani jeden kawałek pędu.
Ta super wg mnie róża to
Morgengruss.
Tej róży nie trzeba przedstawiać nikomu bo rośnie chyba w każdym ogrodzie.
Terminatorka na którą zawsze można liczyć i zawsze daje mnóstwo kwiatów.
Zimuje bez problemu a i zdrowotność jest u niej dobra i nie sprawia kłopotów w sezonie.
Popularna
New Dawn.
Nina Reneissance jest u mnie drugi sezon.
Po pierwszym kwitnieniu nieco przygasła, pewno po zmianie miejsca i sposobu zasilania z chemicznego na naturalny.
Ale w tym już wróciła do swojego właściwego wyglądu.
Na razie nie sprawiła kłopotów i nie chorowała w pierwszym sezonie a w tym też jak do tej pory zdrowa.
Rośnie w towarzystwie starej odmiany czerwonego polianta NN i Laguny.
Zobaczymy jaki da to efekt w przyszłym roku.
