Witam nowych w moim wątku, pozdrawiam "bywalców"!
Bedę sie starac sprostac tym miłym słowom, które tu piszecie. To jest zreszta dobra forma automotywacji - pokazać innym, zadeklarowac plany i od razu jest presja, żeby sie przykładać do zadania

bo ludzie patrzą

i głupio bedzie dać plamę
Co u mnie? Wojna. Wojna z liściem zeschłym z zeszłego roku, gałęzią suchą, co spadła i leży, z chwastem, co ma sie świetnie (że też one nie przemarzają zimą, tylko róże np. ...) i gryzoniem, co narobił tuneli w rabatach w zimie pod śniegiem i uważa, że należy mu sie tam prawo do lokalu przez zasiedzenie

Ja zwierzęta lubię, więc nie traktuję go źle, ja mu tylko wyjaśniam, że bedzie mu lepiej na łące obok. Moja Tami mi pomaga, ale gryzoń umyka. Nie mam w domu baterii do elektoodstraszacza, pod wieczór pojadę do miasta, zakupię, wsadzę w ziemię i gryzoniowi życie na moich rabatach zbrzydnie.
Gryzoń podkopał i zeżarł dużo bylin. Stado psów przez 10 lat nie zrobilo mi tyle szkody, co ten mały przez jedną zimę. Zresztą pewnie mieszka z liczną rodzinką, skoro stołówka dobra
A z rzeczy miłych to np. zauważyłam, że na daglezji są szyszki. To miłe uczucie zobaczyć szyszki na dużym drzewie, które sadziło sie własną ręką jako malutką sadzonkę

To moje pierworodne szyszki na daglezji
