Witam
Pierwsza fala upałów za nami. Temperatury rozpieszczały nie tylko stęsknione słońca rośliny, ale również domowników. Kilka dni wystarczyło i chodzimy opaleni jak brzoskwinki.. a przy okazji ogród ogarnięty. Mąż znalazł w sobie niespożyte pokłady energii i ogarnął większość zbieranych od lat
przydasiów, które wszyscy wrzucali pod zadaszenie. Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile dodatkowych worków z plastikami, starymi plandekami, paczkami starych płytek , które miały być "zapasem" czy ramami od rowerów wytaszczył na światło dzienne. Wygląda na to, ze w niedługim czasie zakątek działki - czarny punkt na mapie ogrodu, zacznie wyglądać nawet przyzwoicie
Co się tyczy roślin. Odliczam dni do pierwszych kwiatów piwonii i róż.. o ile przetrwa chociaż część z pączków tych ostatnich. Najpierw męczarnia z mszycami, teraz coś nadgryza młodziutkie pączusie i wiszą takie smętne.. Wiem, że były takie przypadki na FO, ale póki co nie uświadczyłam u siebie winowajcy.
Dowiedziałam się też dzisiaj, że pędzi do mnie paczka bylin z Raju

Niestety wypadła im po zimie ostróżka Crystal Delight i w tym roku nic się z tym nie da zrobić, ale pozostałe piękności są i prawdopodobnie już jutro będę mogła wsadzać w rabaty.. kurcze, cieszę się jak dziecko..
Tulipany powolutku przechodzą do kategorii
wiosenne wspomnienie. Kwitną jeszcze najtrwalsze okazy Queen of Night i Angelique (te piękności jedynie rozpoznaję z tłumu

) rabaty powolutku przechodzą we władanie wszelkich odmian orlików i czosnków.. pięknie jest..
Louise Odier
Jola, po migdałku zostało wspomnienie i piękne zdjęcia. Okazuje się, że mróz wyrządził więcej szkody niż początkowo przypuszczałam. Myślałam, że zważone zostały jedynie kwiaty, ale krzew póki co nie ma zamiaru wypuszczać liści. Wszystko młodziutkie przemarzło i jedynie w miejscu szczepienia mam kilka marnych listków. Wczoraj przycięłam go konkretnie i zobaczymy czy da się odratować. Kochana na tulipanach się nie znam, ale przeglądnęłam jesienne zapiski i te białe z fioletowymi muśnięciami to prawdopodobnie Flaming Flag.. te fioletowe z białymi to jakieś pomyłki, bo nie znalazłam takowych w kupionych odmianach..
Maja, trawnik zaraz po zdjęciach poszedł pod kosiarkę

Może i wygląda malowniczo, ale jak ten polny przetacznik zaczyna panoszyć się w okolicy rabat to już prawie pewne, że będzie nie do usunięcia - sieje się na potęgę..
Przyroda chyba już wszędzie nadrobiła. Ponad dwadzieścia stopni zrobiło swoje i przyspieszyło wegetację o kilka tygodni.
Maj.. a skoro maj to i bzy
udało się eMowi zapleść różycę na trejaż

ależ narzekał na kolce, ale za nic nie chciał rękawic..
Aneczka, już nie bądź taka skromna - znasz się i już

. Ja nawet tych swoich nie rozpoznaję. Straty trzeba było przeboleć. Szkoda mi lilii i do dzisiaj jak widzę miejsca gdzie zostały przycięte kikuty to mi żal, ale co zrobić. Oby tylko zapowiadane burze z gradem przeszły gdzieś boczkiem..
Ewelina, z racji temperatur plewienie przeciągnęło się na kilka dni. Ogarniałam przez poranne godziny, potem zaczynało się prażenie i momentalnie musiałam uciekać do cienia. Ostatecznie walka z chwastem wygrana.
3-4 sztuki Mme Plantier

toż to będzie widok i zapach.. ona niesamowicie pachnie!
Póki orliki nie rozwiną na dobre swoich kwiatuszków zaserwuję wam jeszcze tulipany z zeszłego tygodnia. Mimo nieiwelkiej ilości jestem zachwycona odmianami.. Różnorodność - w tym widzę przyszłość
Ewarost, wiem, że są osoby, które rok w rok wykopują swoje cebule tulipanów. Podziwiam taki wysiłek i samozaparcie. U mnie niestety lenistwo bierze górę nad chęciami

Poza tym gdzież to przechowywać do września? Raz zdarzyło mi się wykopać część cebul i nazbierałam tego dwie skrzyneczki. Potem kombinacje, suszenie żeby nie złapały wilgoci i nie zapleśniały..masakra
Agnieszka, jesteś kolejną osobą, której podoba się kwitnący trawniczek.. nawet nie będę komentowała głośno, bo jak eM usłyszy to ani tyle nie doproszę się o koszenie

Pink Star to właśnie tulipan, o którego pytano. Sama też zapisałam w zeszycie, chociaż znając życie znowu mi to ucieknie..
Aga/Witch, u mnie w domu już funkcjonuje podział na wiosnę krokusową i tulipanową

Początkowo wszyscy przyjmowali to z uśmiechem, a po jakimś czasie już się przyjęło i nawet mojej mamie zdarza się używać takiego określenia. Podobnie lato mamy różane i liliowe
Elwi, szukałam tych różowych tulipanów. Wpisywałam w google wszystkie zakupione odmiany i porównywałam zdjęcia. Prawdopodobnie twój zachwyt padł na dosyć popularne Mistic van Eijk zakupione w biedrze. Innej opcji nie widzę, chyba, że jakaś pomyłka
Szał na naturalistyczne trawniki..łąki kwietne.. widziałam i wzdychałam do takowych.. Gdybym miała więcej terenu to czemu nie, ale jak widzę
dziecię me jeżdżące rowerem po trawniku, który sięga już do kostek to mam ochotę sama
łapnąć za kosiarkę. Niestety to mężowska świętość i jest jedynym "uprawnionym" do koszenia.. a że czasami brakuje czasu tak stokrotki i polny przetacznik mają swoje pięć minut.
Kasia, u mnie nawet oprysk niewiele pomógł. Na części róż nadal zielona zaraza. Przy takiej ilości szkodników to chyba trzeba na dwa razy rozłożyć opryski, no sama już nie wiem
Tolinka, przyznam ci się w sekrecie (

), że jakoś słabo widzę tegoroczne Dalie. Chyba przesadziłam w przetrzymywaniu. Niby staram się je podlewać żeby jakoś ruszyły, ale jedyne co uzyskuję to ogromne ilości ślimaków, które ściągają do wilgotnej ziemi. A jak wiadomo Dalie i ślimaki to nie najlepszy duet. Zobaczymy co przeżyje..
Mariusz, odwieczny problem- fundusze i czas. Znam to z własnego doświadczenia. W ten sposób od trzech lat powstaje nasza altana. Jak były fundusze to brakowało czasu ( mój eM należy do tych
typków co to muszą wszystko własnymi ręcami zrobić) potem pieniądze rozeszły się na jakieś inne sprawy i pojawił się nagle wolny czas

Kiedyś mnie to dobijało i niesamowicie podnosiło ciśnienie. Teraz uśmiecham się tylko i podziwiam to co udaje się zrobić..
Rododendrony.. ach.. pierwszy rok kwitnie u mnie jeden jedyny.. już widzę za co są kochane przez ogrodników.
Magda, przetacznik sam w sobie jest uroczy. Problem zaczyna się wtedy jak niepostrzeżenie wejdzie między rabaty. Kiedyś zupełnie nie miałam z nim problemu -
był sobie na trawniku i nie zwracałam na niego jakiejś specjalnej uwagi. Potem boczkiem wszedł na obrzeża a stamtąd już między byliny i róże.. Walczę z nim już drugi rok i końca nie widać. Niby ładnie się wyrywa, ale wystarczy zostawić maleńki kawałeczek i po tygodniu jest go znowu wszędzie pełno.
Rozkwitł pierwszy wczesny Guernsey Cream. A na liściach już pierwsze ślady pomarańczowych kropek. Czym opryskać zanim się to rozniesie na pozostałe powojniki?
Sonia, mam wrażenie, że paradoksalnie te przymrozki tylko pomogły tulipanom. Faktycznie wyjątkowo długo utrzymują swoje kwiaty i są jakby bardziej zahartowane. Trzymam kciuki za twoje cebulowe wykopki. Bardzo jestem ciekawa czy będą efekty w przyszłorocznym kwitnieniu.
Ewka36jj, chyba często jest tak,że tęsknimy do tego czego akurat nie mamy. Tyle osób wypowiedziało się przychylnie w obronie mojego trawnika, ze aż mi głupio na niego narzekać.. ale jak widzę takie czyściutkie i wypielęgnowane.. ach.. marzenie..
Tulipany jeszcze się jakoś trzymają, ale to ich ostatnie "podrygi". Myślę, że do przyszłego tygodnia pozostaną jedynie wspomnieniem..
oryginalna biżuteria ogrodowa..
czekamy na piwonie
