Juleńko, aż mi się rozjaśniło w pokoju, gdy zobaczyłam tę pełnie gorącego lata !
Serdeczne dzięki za poprawę nastroju. :P
Pogodziałam się już z tym, że przynajmniej 30% sadzonych roslin nie przeżywa tu, zimy.
Wysoki poziom wód gruntowych, ciężka i zimna glina pod warstwą gleby,
na przedwiośniu śnieg i mrozy po -20C całkowicie rozhartowujące rośłiny, mocne słońce.
Ale to, co przeżyje, trzyma się dobrze.
No, poprawnie.
Nie osiąga takiej bujności kwitnienia, jak Wasze ciepłolubne, ale z dużym samozaparciem
też można mieć jakieś kolorki w ogródku.
Przynajmniej dążę do tego.
A, że każda roślinka, potrzebuje jeść ?
Skoro buduje tkanki, to i musi mieć z czego czerpać te wigory
A najlepiej, gdy jedzonko jest tak dobrane, że i karmi, wzmacnia i chroni jednocześnie:
http://www.ihar.edu.pl/nawozenie.php
http://pl.wikibooks.org/wiki/Ekoogrodni ... y_roślinne
Jadziu,
jeśli potraktujesz kordylinę tak, jak paprotkę - uda Ci się dochować okazów!
Duża osłonka, na dno 3-5cm kamyków lub keramzytu,
woda zasłaniająca korzenie i dopiero w ten basenik - doniczka z kordyliną.
Wilgoć od spodu, stworzy mikroklimat, a pół dawki nawozu do roslin zielonych
( lub łyżka obornika pod korzeń, granulatu liofilizowanego, gnojówki z pokrzyw i skrzypu, etc.) zapewni jej siłę do wzrostu.
Ewunia, jak zwykle złapała sedno!
Już tylko 7C, więc lecę do ogródka, zabrać kordylinkę do domu.
Bo to jej pierwszy dzień i może dostać szoku termicznego
