Marysiu, mój floks był podobny, może środek był bardziej nasycony.
Układ tych białych floksów jest przypadkowy, tak bardziej podobało się mojej "pomocnicy", paski są praktycznie niewidoczne, ja je poznaję po pokroju krzaka i miejscu, gdzie posadziłam.
Ja swoje biało/różowe floksy to raczej wydałam, bo to za duża kępka do wyplewienia

, a swojego czasu bardzo mi pozarastały działkę, więc się pozbywałam, w ten sam sposób na działce ogołociłam pysznogłówki, ponieważ zarosły mi piwonie, to wyrywałam jak leci, finalnie miałam tylko bordową i pełno czerwonej, dobrze, że większość dostała działkowa sąsiadka, więc niektóre kolory mogłam odzyskać, ot takie wędrujące pysznogłówki.
Z tymi kleszczami to w tym roku masakra, moja pięcioletnia wnusia ma bolieriozę, jednego kleszcza złapała na placu zabaw, drugiego u mnie na działce, czytałam, że dobrze jest sadzić dużo kocimiętki, maruny i wrotycza, podobno ich zapach odstrasza, ale u mnie się nie sprawdził, ja też przynoszę do domu kleszcze z działki, oprysk środkami owadobójczymi nie pomaga, podobno w tej populacji co trzeci kleszcz zaraża, a nasi medycy niezbyt się na tym znają, dziecko miało wdrożone leczenie dopiero po sześciu tygodniach od ukąszenia.
Sorki, że tak nieogrodowo się rozpisałam, ale przy tej pladze warto zachować ostrożność, choć pewnie i tak się ich nie uniknie, bo pozostałoby nam oglądač nasze ogrody przez okno.
Aniu, floksy są nietrwałe, ale pięknie pachną, aż dziw, ze ich nie próbowałaś, przecież są jadalne.
Pozdrawiam Irena