Dziewczyny zapowiada się, że będziecie mieć goręcej niż ja.

A ja już wymiękam. Jutro lub w piątek wybieramy się do Knossos, to najsłynniejsze ruiny Krety, taki Disneyland dla archeologów. Chcemy zobaczyć najokazalszy z odkrytych pałaców minojskich, który miał powierzchnę 22 tys. metrów kwadratowych.

I jak sobie pomyślę o tym łażeniu w upale... Na szczęście potem udajemy się na malowniczą, niezamieszkałą wysepkę Chrissi, by poleniuchować w krystalicznych turkusowych wodach.
Bietko byłam na Balos. Pojechaliśmy autem i dobrze, bo takie widoki jakie serwuje tam natura widziane z góry, to naprawdę nie często można podziwiać. Zlazłam tam, kąpałam się, zachwycałam widokami a w drodze powrotnej, (2 km pod górę, bez odrobiny cienia, by wspiąć się 140 metrów n.p.m) odpłynęłam w 3/4 drogi. Zemdlałam ale było warto! Po powrocie pokażę Wam zdjęcia.
Bietko jesteśmy praktycznie w środkowej części północnej Krety -10 km od Heraklionu.
A byłaś na tej pięknej wyspie?