Kasiu, na szczęście Twój nastolatek z takich zachowań wyrośnie, a łabędziowi już tak zostanie. Może czasami się powstrzyma przed takimi gestami, ale na zbyt wiele bym nie liczyła

Takie widoki mam kilka kroków od mieszkania w bloku, bardzo fajna trasa na spacery i rowerowe przejażdżki. Tamtędy zresztą jeżdżę na działkę. Z dziesięciokilometrowej trasy, w zależności od opcji którą wybiorę, pięć lub siedem pokonuję wzdłuż Łyny.
Bogusiu, niestety tym razem meteorolodzy się nie pomylili. Już w środę było na plusie, a na dodatek prawie cały dzień padał deszcz i sporo śniegu spłynęło do rzeki. Czwartek i piątek były na sporym plusie, a na dodatek było bardzo słonecznie i nie wiem, czy to sobie wmówiłam, czy też było tak rzeczywiście, ale zdecydowanie czułam, że słoneczne promienie już grzeją mnie w plecy

Zdjęłam rękawiczki i miałam ogromną ochotę rozpiąć kurtkę, co oczywiście byłoby krokiem bardzo nierozważnym. Tylko wrodzona rozwaga

nie pozwoliła mi na taki krok.
Lucynko, od kiedy miasto zainwestowało w Łynostradę, to miejsce to zyskało na atrakcyjności. Jeszcze niedawno były tam tylko chaszcze i wąska ścieżka wydeptana przez ludzi. W te rejony zapuszczałam się jedynie na spacery z psem, od czasu do czasu wybierałam się tamtędy do pracy. Nie była to popularna trasa, mało ludzi, gęste zarośla, ciemno jak w.....

, po zmroku raczej niebezpiecznie. Teraz, w okresie wiosenno- jesiennym jest to właściwie jedyna droga jaką się poruszam. Trochę obawiam się dzików, bo i one obecnie korzystają z niej dużo częściej, ale na szczęście jak na razie tylko raz się natknęłam na jednego osobnika.
Po zimowych widokach pozostało już niestety tylko wspomnienie, wczorajszy deszcz rozprawił się ze śniegiem do końca

Całe szczęście, że szybciutko rozprawiłaś się z katarem
Danusiu, Łyna ciągnie się przez całe miasto, a ja mieszkam bardzo od niej blisko. Na zdjęciu jest kuna biegnąca po cienkim lodzie. Początkowo myślałam, że jest to kot, ale wystarczyło, że ruszyła się z miejsca, to wiedziałam, że to ona

Po śniegu nie zostało już prawie śladu. Przez kilka dni była chlapa i grzęzawiska, szczególnie przy wejściach dla pieszych. Te miejsca nie były odśnieżane i najpierw grzęzło się w śniegu, a potem w pośniegowym błocie. Ktoś jak zwykle nie miał wyobraźni
Krysiu, na szczęście takie miejsce mam tuż pod nosem. Szczególnie teraz to doceniam, kiedy spacery stały się moją codziennością

chyba zwariowałabym z nudów, gdybym musiała spacerować tylko osiedlowymi uliczkami.
Jestem nawet nadmiernie ostrożna

W tej chwili alejki Łynostrady są mocno oblodzone, musiałam na jakiś czas z nich zrezygnować i przenieść się do miasta. Ale za troskę

Już prawie dla lata minęły jak Kaprys przeniósł się za Tęczowy Most i tak po cichutku Ci się przyznam, że bardzo tęsknię za psem. Jednak podjęliśmy decyzję, że więcej psa mieć nie będziemy. W tej chwili tylko Filip zapełnia dom nietypowymi zwierzakami, ale to jest jego zwierzyniec i kiedyś odejdzie razem z nim. Nie trzeba ich wyprowadzać na spacery, tylko karmić, ewentualnie sprzątnąć od czasu do czasu. Głównie zajmuje się nimi syn, tylko czasami to zajęcie przechodzi na mnie, ale zajmuje mi to zaledwie kilka minut, tak więc nie ma o czym mówić

Nowy mieszkaniec naszego domu jest już z nami od piątku. Na razie jest tyciuchny, wielkości komara

Muszę naprawdę mocno wytężyć wzrok, żeby go, a właściwie ją zobaczyć. Filip zamarzył o modliszce, a ponieważ jej pokarmem są świerszcze i nielatające małe muszki, to skinęłam przyzwalająco głową. EM zupełnie nie podziela jego pasji, a ja może nie jestem zachwycona, ale zupełnie mi nie przeszkadzają, a z czasem nawet zaczynam je lubić. Jedynie wij nie wzbudzał mojej sympatii, jednak tylko na tyle, że nie brałam go do ręki, ani nie ucinałam sobie z nim pogawędek, co z innymi mi się zdarza

, los jednak zdecydował, że już go z nami nie ma.
Florku, o kiszonych cytrynach czytała już kilkukrotnie, ale jakoś nie mam odwagi się za nie zabrać. Nie bardzo wiem, z czym to się je......
Aniu, wiesz, że ja lubię takie niby nic

i usilnie takich szukam. Śnieg tak samo szybko jak się pojawił, tak i zniknął, znowu odkrywając nieszczególne widoki. Dopóki wiosna nie rozgości się na dobre, to jest szansa na jego powrót, ale za bardzo bym na to nie liczyła. Ciekawe, czy jeszcze kiedyś powrócą do nas prawdziwe zimy? Najbardziej w tym wszystkim żal jest dzieciaków, nie dla nich lepienie bałwana, bitwa na śnieżki, czy jazda na czymkolwiek.
W moich sklepach na razie brak wiosennych akcentów, dopiero chyba w tym tygodniu mają pojawić się hiacynty w doniczkach w sklepach w kropki lub w L...u. Do dalej położonych marketów jeszcze się nie wybierałam, tam może byłby większy wybór, ale to tylko kwestia czasu
Dorotko, no jak to dlaczego? Kaczor, to przecież facet i jak każdy facet jest po prostu próżny. Żeby któraś z kaczek zechciała spojrzeć na niego łaskawym okiem, to musi nieźle się postarać, stąd te kolorowe piórka i kręcenie kuprem

Dla nich przekazanie genów jest najważniejszym zadaniem, muszą czymś zachęcić kaczuszkę, żeby zechciała właśnie z nim.......

Nie miałam najmniejszego problemu, żeby zakochać się w jaszczurce, zawsze je bardzo lubiłam. Do ślimaków musiałam się przekonać, teraz już normalnie biorę je do ręki, nie brzydzą mnie tak jak te działkowe. Modliszka to po prostu owad i jako taki nie wzbudza moich obaw. Jeśli to będzie kobieta, to nie muszę się obawiać, że mnie zeżre po upojnej nocy, a jeśli trafiliśmy na faceta, to szturmem zdobędę jego serce
Beatko, tak naprawdę nie dotyczy to tylko kaczek, tylko wielu ptasich mężczyzn. To panie wybierają sobie partnera, ojca dla swoich dzieci. Często niestety się zdarza, że dają sobie zawrócić w głowie, a potem zostają same z przychówkiem, a delikwenta nawet nie wiadomo gdzie szukać, żeby go przymusić do opieki nad potomstwem, że o alimentach nie wspomnę

U mnie też już po śniegu nie ma śladu, ale za to zrobiło się przyjemnie ciepło. Do tego stopnia, że moje zaprzyjaźnione synogarlice, na moim własnym balkonie oddają się miłosnym igraszkom

Akurat to zdjęcie zrobił eM

Tylko pokazałam mu paluszkiem, a on wziął na siebie wygibasy, żeby spełnić moje marzenie. Takie figury jeszcze poza moim zasięgiem, ale już niedługo i ja sobie z nimi poradzę
Lodziu, bardzo już mi się chce takiej normalnej normalności. Żeby nie tylko wiosna była wiosną, ale żebym nie tylko się domyślała, że ludzie się do mnie uśmiechają, ale żebym mogła zobaczyć to naprawdę

Z kaczorami trafiłaś w samo sedno
Małgosiu, zaglądaj kiedy tylko zechcesz
Słoneczna i mroźna zima nie jest zła, ma zdecydowanie więcej uroku niż dżdżyste i mgliste dni. Ale tegoroczna zima, jak to kobieta, zmienną jest. Zawróciła nam w głowie i szybciutko zniknęła za horyzontem pozostawiając niedosyt. Gdzieniegdzie pojawiła się ponownie, ale do mnie nie zechciała zajrzeć.
Z tego wynika, że takie łabędzie i dzieci mają dobrze, a nam pozostaje zachowanie pozorów.... A tak kiedyś każdy z nas tęsknił, żeby dorosłym być
Z zapowiadanego śniegu jak na razie nie spadła ani jedna śnieżynka

Słoneczko też się gdzieś się schowało i znowu zrobiło się szaro i mokro, bo deszcz jak najbardziej, sobie popaduje
Wczoraj miały miejsce dwa ważne dla mnie wydarzenia: zaszczepiłam się drugą dawką szczepionki i wysiałam pierwsze nasionka. Na pierwszy ogień poszły jak zwykle heliotropy, czyli mogę już ogłosić rozpoczęcie sezonu

Na razie grzeją się na ciepłej rurze od kaloryfera, a jak tylko wykiełkują, to dostaną dawkę zbawiennego światła. Lampa już jest przygotowana, wystarczy tylko pstryczkiem zrobić "pstryk". Obu tylko chciały kiełkować, bo w ubiegłym roku się na mnie wypięły, jak i ten łabędź
Z nadmiaru wolnego czasu zaczęłam sobie kombinować, czym by ten czas zająć, coby nie zwariować do wiosny. I jak na razie wymyśliłam domową produkcję sera. Na pierwszy ogień pójdzie ser koryciński i mozzarella. Dzisiaj zamówiłam podpuszczkę, startery i foremkę do sera, a w następnym tygodniu będę się zmagać z zadaniem. Na filmikach wszystko wygląda bardzo prosto, to mam nadzieję, że takie będzie i w rzeczywistości. W tej chwili mam nieograniczony dostęp do świeżego, krowiego mleka, sery powinny wychodzić pyszne. Tylko nie myślcie, że kupiłam sobie krowę, co to, to nie
Zdjęcie niezbyt wyraźne, ale ona jest tak maleńka, że trudno ją zobaczyć, nie mówiąc o tym, żeby obiektyw dał sobie z nią radę. Nastawia ostrość na wszystko, tylko nie na nią
A to moje zaprzyjaźnione synogarlice. Tak się ze mną zaprzyjaźniły, że zmykają jak tylko poruszę firanką

Od kilku już lat, jak tylko poczują nadchodzą zimę, to sadowią się na pobliskim drzewie i czekają aż się domyślę, że nadeszła pora sypania ziarenek. W tej chwili bardzo się zadomowiły, nie tylko przesiadują na balustradzie, ale i z ochotą oddają się miłosnym igraszkom i dosłownie piją sobie z dzióbków. Nic tylko poczuły wiosnę
