Dorotko, dobrze powiedziane, że w "porywach"

EM siedzieć na działce nie lubi, to jak już musi coś tam zrobić, to od razu bierze się do roboty, żeby nie marnować czasu. A ja lubię spokojnie się poszwendać, powąchać kwiatki, zagadać do żab i jaszczurek, a w międzyczasie trochę popracować

Rurki z kokonami mam już na balkonie, ale zabiorę się za nie dopiero po świętach. Teraz tylko rozgrzebałabym robotę, narobiła bałaganu, a pożytek z tego byłby żaden. Skończy się świąteczny galimatias, to na spokojnie się nimi zajmę.
Rzutem na taśmę udało mi się jeszcze zrobić kilka zdjęć, ale teraz już chyba długo nie trafi mi się taka okazja. Gdyby chociaż śniegu nasypało, to wokół domu mam kilka fajnych miejsc i takie widoczki mogłabym Wam pokazać. Jednak śniegu ani widu, ani słychu, dookoła tylko mokra szarzyzna występuje w nadmiarze
Jadziu i w locie można sporo zobaczyć

Chwasty już mogą zacząć się bać, nie daruję im tegorocznego rozpasania. Wytoczę najcięższy oręż i pokonam wroga

Żaden z patyczków Red Cherry niestety się nie ukorzenił, ale mam nadzieję, że przynajmniej chryzantema matka nie wywinie mi żadnego numeru i w dobrym zdrowiu przeczeka zimę. Jeszcze w ostatniej chwili zaczęła wypuszczać nowe przyrosty, ale mam wrażenie, że to może nie wyjść jej na zdrowie. Muszę uzbroić się w cierpliwość i spokojnie doczekać wiosny- wtedy wszystko się rozstrzygnie
Ed, ciekawe jaka ta zima będzie, ostatnie jakoś znanych nam zim nie przypominały

W tej chwili już raczej żadnych kolorów się nie znajdzie, ale z każdym dniem jesteśmy coraz bliżej wiosny
Beatko, póki co pozostaje mi tylko wskazywanie paluszkiem

Przynajmniej na działce, bo w domu już prawie ze wszystkim poradzę sobie sama. Oczywiście bez szaleństw, ale już jestem coraz sprawniejsza. Rośliny nie tylko się odnalazły, ale i jak na razie dobrze rosną, mimo iż zostały brutalnie wyrwane ze znajomego sobie środowiska. Pelargonia bez szwanku zniosła przeprowadzkę w domowe pielesze, dobrze się już ukorzeniła i zaczęła wypuszczać nowe listki, a o chryzantemę dba eM w pracy i jak zeznaje, jak na razie też wszystko jest z nią w porządku

Zawsze na jesieni żałowałam, że nie mogę u siebie podziwiać chryzantem, może teraz mi się to uda? Postanowiłam więc wziąć sprawy w swoje ręce i się przekonać czy będzie nam razem po drodze.
Lucynko, widok działki raczej przyprawił mnie o palpitacje serca, ale niczego innego się przecież nie spodziewałam. Przyjdzie czas, to się z nimi rozprawię, nie mam zamiaru im odpuścić. Do pracy prawdopodobnie wrócę dopiero w czerwcu, mam nadzieje, że wcześnie j już będę mogła przynajmniej na pół gwizdka coś na działce zrobić. Na razie jestem dobrej myśli, pomalutku wracam do sprawności, chociaż do końca rehabilitacji jeszcze daleko. Nie mogę się poddawać, przecież to moja własna noga, a ja jestem do niej bardzo przywiązana

Z działkowego towarzystwa, to właśnie rudbekie radziły sobie najlepiej. Tak jakby nie zdawały sobie sprawy, że zima już tylko czeka, żeby przejąć władzę nad światem. Co prawda jakoś w tym roku, chyba już tradycyjnie, za bardzo się jej nie spieszy. Już nie wiem co jest lepsze, niby zimy nie lubię, ale wolę konkrety niż takie nie wiadomo co. Tym bardziej, że to wcale nie wróży dobrze. Wystarczy tylko, jak sobie przypomnimy ubiegłoroczną ciepłą zimę, wczesną ciepłą wiosnę, a potem jak przyszły zimnice, to nie mogliśmy się ich pozbyć prawie do końca maja
Wandziu, pewnie taka tyczka to dobra sprawa, ale większości swoich dalii w ogóle nie podpieram. Część tego zupełnie nie wymaga mimo sporego wzrostu, a kilka mam zupełnie niewysokich. Przemyślę to sobie, bo w końcu wetknięcie patyczka niewiele czau mi zabierze, a miałabym je zabezpieczone. Co prawda nigdy nie miałam problemów z ich odnalezieniem, przez cały sezon nauczyłam się na pamięć gdzie rosną, ale w tym roku nie miałam kiedy odrobić lekcji

Jeśli zdecydujesz się na zawilca, to wystarczy, że szepniesz mi słówko, a będzie Twój.
Bogusiu, miło mi, że zajrzałaś do mojego ogródka

, mimo iż sama ostatnio rzadko tu bywam.... Mam nadzieje, że w następnym sezonie się to zmieni i jak zwykle będę pełnić honory domu.
Zdjęcia od czasu do czasu znikają, ale są to tylko chwilowe kłopoty. Jak się coś takiego zdarza, to zaglądam za jakiś i wtedy widać wszystko jak na dłoni
Marysiu, wszystkie swoje dalie w sezonie rozpoznam po wyglądzie

Znaczniki mam tylko na potrzeby właśnie wykopywania. Zazwyczaj już nie kwitną, a poza tym wykopane z ziemi wszystkie wyglądają tak samo i wszystko się miesza. Brak znacznika ma tylko takie znaczenie, że na wiosnę nie będę wiedziała, gdzie którą posadzić. Wysokie zazwyczaj mieszkają między różami, jak trafi tam taka marnego wzrostu, to zginie w gąszczu. Ale jakoś będą musiały sobie radzić, w końcu nie zawsze w życiu jest niedziela

Gałązki Red Cherry niestety odmówiły współpracy, ale mam nadzieje, że roślina mateczna przeżyje zimę, chociaż na pewno nie będzie jej łatwo, bo tam gdzie zimuje, jest trochę za ciepło. trzymam za niż kciuki, bo zauroczyła mnie swoją urodą
Danusiu, już się nie mogę doczekać tej naturalnej rehabilitacji na działce

Mam tylko nadzieję, że będę już mogła tam działać, w każdym razie robię wszystko, żeby tak właśnie było.
Mój eM też nie narzeka, chociaż już coś zaczął napomykać, że doskonale widać, że wracam do zdrowia....to znaczy, że pomaleńku zaczynam przejmować władzę
Aniu, zawsze lubiłam czytać, a teraz mam na to mnóstwo czasu, to korzystam ile wlezie

Red Cherry mam po raz pierwszy i od razu bardzo przypadła mi do gustu. Szkoda tylko, że na zimę trzeba zabierać ją w bardziej przyjazne miejsce, to jednak może być kłopotliwe. EM co prawda jeszcze się nie buntuje, ale z roku na rok zabiera do pracy coraz więcej doniczek. Obiecywałam sobie, że takich roślin nie będę do siebie zapraszać, no ale jak się im oprzeć? Póki co, jeszcze tego nie potrafię
Małgosiu, zapowiedzi szaleństwa na działce są z mojej strony stanowczo przesadzone

Już się przekonałam, że chcieć, a móc, to ogromna różnica. Miałam nadzieję, że to wszystko szybciej będzie postępować, ale w końcu gdyby tak miało być, to nikt nie dałby mi takiego długiego zwolnienia. W tej chwili mam już przyznany zasiłek rehabilitacyjny do końca maja, to muszę się liczyć z tym, że dopiero wtedy osiągnę całkowitą sprawność. No, ale może na jakieś prace na działce będę sobie mogła pozwolić już wcześniej?
Zima jak na razie nie pokazuje pazurków, to i dalie może sobie poradzą... W końcu mieczyki przeżyły ubiegłoroczna zimę, to dlaczego one miałyby być gorsze? Pożyjemy- zobaczymy
Widzisz jak ten świat jest urządzony? Jeden ma zajęć aż nadto, a inny (czyli ja) nie wie co już ze sobą zrobić, z powodu bezczynności

Już nawet nie zliczę ile książek w tym czasie przeczytałam. Zawsze lekko mi to przychodziło, a teraz jest to moje główne zajęcie. Pozostaje mi tylko życzyć i Tobie spokojniejszych dni, żebyś mogła robić to, na co teraz brak czasu nie pozwala
Halinko, bardzo miło mi Cię powitać

, tym bardziej, że wątek pozbawiony gospodyni do tego nie zachęca

Obiecuję jednak, że wraz z nowym sezonem na pewno się to zmieni i będę zaglądać nie tylko do siebie, ale i do Was dużo częściej.
Cieszę się, że zarówno mój ogródeczek, jak i zdjęcia znalazły uznanie w Twoich oczach, bo przecież sama stawiasz bardzo wysoko poprzeczkę
Już sama nie rozumiem jak to się dzieje, że cokolwiek by się nie działo, to czas umyka niczym zając

Wydawałoby się, że teraz powinnam mieć go aż nadmiar, a tymczasem zanim dzień zdąży się na dobre rozpocząć, to już się kończy. Naprawdę muszę się nieźle nauwijać, żebym zdążyła zrobić to wszystko, czego absolutnie nie robię

Wszystko stanęło na głowie i zupełnie nie mogę się do tego przyzwyczaić. Kiedyś byłam rannym ptaszkiem, a teraz zdarza mi się spać nawet do siódmej

Zawsze wstawałam natychmiast, a teraz potrzebuję czasu na dobre obudzenie, a tego ciągle mi brakuje. Z samego rana zaczynam ćwiczenia, a że zajmują mi one ponad godzinę, to nie lubię rozpoczynać ich później, bo przecież potem jeszcze muszę zmieścić obowiązkowy spacer i jeszcze jedną porcję ćwiczeń. Poza tym w tej chwili, w domu robię już właściwie wszystko, szykuję obiad, sprzątam, oczywiście wszystko w granicach rozsądku. Nie robię nic na siłę, jak sobie z czymś nie radzę, albo najzwyczajniej w świecie jestem zmęczona, to po prostu odpuszczam. W tej chwili nie ma nic ważniejszego niż rehabilitacja. Oczywiście nie jestem bez skazy, jak się okazuje ja też mam jakieś wady

i czasami po prostu ogarnia mnie takie lenistwo, że postanawiam, że dzisiaj nie ćwiczę. W takim mocnym postanowieniu udaje mi się dotrwać do jakiejś dziesiątej, a potem niestety podstępnie dopada mnie poczucie winy i z podkulonym ogonem zabieram się jednak za gimnastykę. Ale w takie dni ćwiczę tylko raz
Za kilka dni już święta i mimo iż spędzimy je tylko we troje, i że będą to zupełnie inne święta niż dotychczas, to jednak trzeba się do nich przygotować. Całe szczęście, że jestem już w miarę sprawna, to na spokojnie zajęłam się kuchnią i muszę się pochwalić, że właściwie wszystko mam już zrobione. Na jutro zostało mi już tylko usmażenie karpia i będziemy mogli świętować. Ale co to za świętowanie bez najbliższych? Holenderskiego dziecka nie widziałam już od roku i nie wiadomo kiedy zobaczymy się ponownie. Na szczęście wirus jak dotychczas omija nas szerokim łukiem i oby tak było dalej.
Czasu przed świętami miałam aż nadto, dlatego też pozwoliłam sobie na wykonanie własnymi łapkami aż pięciu rodzajów ciasteczek, a to takie łasuchy jak ja i Filip lubią najbardziej

To wszystko wyszło tak jakoś przy okazji, nawet nie sadziłam, że będę miała pomysły na aż tyle

Okazuje się jednak, że niektórzy zdążyli już sobie poradzić z jednym rodzajem i co dziwne, nie byli to wyżej wymieni
Kochani,
wszystkim zaglądającym, czy to skrycie czy jawnie, życzę
Świąt prawdziwie świątecznych, ciepłych w sercu, zimowych na zewnątrz, jaśniejących pierwszą gwiazdką. Niech z nut świątecznych zapachów powstanie najpiękniejsza kolęda i czarem swej melodii spełni Wasze marzenia.
Każdy patrzący uważnie, odnajdzie na choince bombkę z wizerunkiem mojego ukochanego Kapryska

Dzięki niej, mam go nie tylko we wspomnieniach...
Choinka ubrana, potrawy na świąteczny stół przygotowane, dzięki temu mogę sobie pozwolić na buszowanie po forum

Przede wszystkim zdrowych świat
