Kolczaste serce Jagny

[x-ja-a]

Kolejny młodziak Wisley 2008. Tak wyglądały jego kwiaty kilka dni temu, ale już niestety przekwitły





Zakochałam się. I nie muszę tęsknić, bo w drodze następne



Tak więc młody zostanie jesienią przeniesiony bliżej tarasu, bo chcę go mieć na oku

Teraz starsze kolce:
Powtarza Louise Odier. Lubię ją podlewać, bo stojąc z wężem nos trzymam w kwiatku i wącham i wącham... a ona pije i pije... I obie jesteśmy zadowolone.



Cinderella szykuje się na bal:



Comte de Chambord też się chyba umówił na randkę:



Ale najbliżej niego, zerka... Jacques Cartier...



No by się zgadzało... Kolor taki raczej mało męski.. delikatni obaj... No chyba coś zaiskrzyło! Ja tam tolerancyjna jestem, jak są gejami to ich sprawa, niech sobie będą, w końcu obaj śliczni.

[Tolinka]

Szczotki do butelek super! bardzo ładnie kwitnie ci ta trawa
No i zamówionko się szykuje Piano zamów to bardzo fajna różyczka

[dorotka350]

Jak zamawiasz Piano, to namawiam Cię również na Wedding Piano. Ja jestem nią zachwycona Przetrwała te największe upały, kwiaty trzymały się najmarniej trzy tygodnie, zresztą dwa są nadal. Zdrowa jak rzepa, rośnie w pełnym słońcu i to jej odpowiada. W tej chwili ma kolejne pąki, więc kwiaty będą do jesieni.
Ciekawa jestem Twojej opinii o Cinderelli. Swego czasu przymierzałam się do niej, ale ostatecznie wyrzuciłam z koszyka i zamówiłam Schloss Eutin - i nie żałuję. Kto wie, może się na nią w końcu skuszę. Z kilkoma różami się pożegnam, więc miejsce się znajdzie Tylko czytałam, że ona deszczu nie lubi

[Wanda7]

Dzień dobry z rana! Niezwykle ciekawie piszesz o swoich różyczkach. Nie tylko przyjemnie się ogląda, ale i czyta. Interesujące są rozmaite doświadczenia forumowiczów związane z tymi samymi odmianami.
Dzięki Tobie mam ciekawą lekturę na weekend. Pozdrawiam i życzę miłego spędzenia końcówki tygodnia!

[daysy]

Lubię tę delikatność traw, wnoszą na rabaty tyle lekkości i zwiewności. Jagna a ta rozplenica mocno się u Ciebie rozpycha na rabacie
Z wymienionych przez Ciebie różyczek, które planujesz kupić, mam tylko Munstead Wood i Garden of Roses. O tej drugiej mogę mówić tylko dobrze, zresztą znasz moje zdanie na jej temat . MunsteAD Wood ma przepiękny kolor, ale ponieważ została mocno uszkodzona przez nornice i walczy o życie, więc nie mogę zbyt wiele o niej powiedzieć. Mam nadzieję, że przeżyje podgryzanie i w przyszłym roku pokaże co potrafi. Na pewno jest zdrowa, bo mimo wszystko na listeczkach nie widać żadnych plamek .

Twoja Comte de Chambord pięknie kwitnie, moje w tym roku chyba bardziej skupione były na budowaniu krzaczka niż na pokazaniu swojego lica

[x-ja-a]

Tolinko, Piano to ja już nawet niedawno miałam przed nosem, ale w ostatniej chwili się zawahałam. I teraz żałuję, dlatego wpisałam na listę. Skoro mówisz, że fajna to pewnie kupię, bo wiem, że jak coś mi tak "pcha się w oczy" to znaczy, że ma u mnie rosnąć.

Dorotko, Ty mnie już nie kuś Wedding Piano oglądałam przy zamawianiu Charming Piano i padło na Charming. Ale dzięki za opinię, prędzej czy później pewnie jakieś miejsce się znajdzie. A bardzo duże i szerokie Wedding rośnie? Jeżeli chodzi o Cinderellę, to jest to jedna z moich ulubionych w moim ogrodzie. Po pierwsze bardzo silna, duża i zdrowa. Po drugie ma idealne dla mnie kwiaty: nie są ogromne, ale ciasno upakowane, kulkowate i jasno różowe, czyli to co kocham najbardziej. Ale faktycznie po deszczu mam sporo mumii do zdejmowania. Wybaczam jej to, bo ma na tyle dużo kwiatów, że dla ogólnego widoku nie ma to aż takiego znaczenia. Moja ma trzy lata i ma jakieś 1,40, jest dosyć rozłożysta, ale rośnie gęsto i sztywno, nie pokłada się.

Wanda Miło mi Cię widzieć w moim kawałku świata. Zapraszam serdecznie

Daysy - rozplenice mam dwie. Jedna jest mniejsza (paradoksalnie to ta większa na zdjęciu) i to taki gatunek, ma być mniejsza i jest. Ale obie w tym roku są piękne. Sadzone były jesienią 2013 i już w zeszłym roku dobrze wyglądały a w tym dają czadu. Jak wszystkie trawy zresztą, po takiej ciepłej zimie. Czy ona się rozpycha to trudno powiedzieć, bo powiększa swoją objętość chyba nie aż tak bardzo, ale jest bardziej gęsta i ma dłuższe liście, więc robi się jej dużo. Bałabym się posadzić rozplenice na rabacie np. z różami, bo jednak to pokaźna i kulista trawa. U mnie rosną na rabacie z innymi trawami i jeżówkami. Tam mogą zachodzić na siebie, pchać się do woli, taki ma być zamysł tej rabaty. Większa rozplenica sięga mi kłosami do bioder i ma jakoś tak z półtora metra średnicy. Ale moje ukochane to miskanty Morning Light. U mnie jeszcze młodziaki, ale już śliczne
Ty już jesteś Matką Chrzestną mojej Garden of Roses i kolejnej, którą zamierzam nabyć, bo to wszystko przez Ciebie Trzymam kciuki za Twoją Munstead.

[Annes 77]

Jajagna mam Piano i jest ona jedną z najbardziej niezawodnych róż Weedning Piano jeszcze nie mam,ale może kiedyś?
Comte de Chambord Niestety moja rozplenica nie ma ogonów,a tak na nie czekałam

[dorotka350]

Jagna, moja Wedding Piano to młoda róża. To jej pierwszy sezon. W tej chwili osiągnęła ok. 90 cm wysokości . Jest raczej smukła, nie mierzyłam jej na szerokość, ale ma nie więcej niż 50 cm, może nawet mniej ( jutro zmierzę). Pokrojem bardzo przypomina Piano, z tym, że już ją przerosła. Jeśli masz miejsce to bierz, bo jak pisałam wcześniej kwiaty ma bardzo trwałe, odporne na mocne słońce i wysokie temperatury. Tylko jej odporności na deszcz nie przetestowałam, bo go nie było od kilku tygodni Moja już zawiązała sporo nowych pączków i jak na tak młodą różę, to wyjątkowo obficie kwitnie w pierwszym roku, z czego oczywiście jestem bardzo zadowolona

[x-ja-a]

Miałam przerwę dłuższą niż zamierzałam, bo mój laptop był u doktora. Mam nadzieję, że operacja, którą przeszedł pozwoli mi znowu poszaleć z Wami na forum. Na wstępie:
Ania Annes - powiem tyle: Piano zamówiona Zupełnie nie wiem dlaczego w tym roku niektóre trawy grymaszą. Jedyne, najprostsze rozwiązanie jakie odkrywczo tu zaprezentuję to - upały i susza... Trzeba by jakiegoś trawologa zapytać.
Dorotka - kombinuję z miejscówkami na jesień i mam w głowie Wedding Piano. Jest troszkę przestrzeni przy Charming Piano, jak na tę chwilę ten kawałek rabaty nie jest zarezerwowany pod nic konkretnego i Wedding pretenduje jako pierwszy do zajęcia tego miejsca, ale jeszcze nie zamawiałam. Miotam się.

Ale w ciągu tego tygodnia robiłam zdjęcia. Tak więc pokażę zbiorczo co mi się urodziło.
Na początek historia jednego kwiatu.
Voyage

(daty zawsze są widoczne na moich zdjęciach)






i nadal trwa:



Myriam ma się nieco gorzej. Widać, że deszcz nie jest jej przyjacielem, chociaż padało tylko kilka godzin, to ta pani straciła nieco na urodzie. Ale to jej pierwsze tygodnie u mnie, zobaczymy co przyniosą kolejne lata.

[x-ja-a]

Mrs John Laing wreszcie wzięła się do jakiejś konkretnej roboty i rzuca się w oczy na rabacie:



tu bliżej, już czuć ten zapach....



Po usunięciu ostróżki i nasypaniu pół garści nawozu, niemal zdechła Morden Blush powstała z martwych w pięknym, delikatnym stylu:



Równie nieśmiała Eglantyne rumieni się na widok obiektywu:



Nie to co ekshibicjonista Chippendale, który jesienią postanowił być pomarańczowy bo róż zostawił dziewuchom

[x-ja-a]

Comte de Chambord nieustannie:



Za to na nowo Pink Grootendorst



Kiedy chodziłam z aparatem po ogrodzie, usłyszałam, że ktoś mnie cichutko woła. To była Sharifa Asma. Powiedziała, że teraz mogę jej zrobić już zdjęcie. No to zrobiłam. A potem trzymałam nos w jednym z jej kwiatów chyba z pół godziny...



Obok zakwitła róża, która ma być dla Sharify parawanem przed słońcem. Eifelzauber:





First Lady nadal zwiedza nosem glebę, ale i tak jakoś się postanowiła ogarnąć na koniec sezonu, więc jestem z niej dumna

[daysy]

Widzę Jagno, że u Ciebie Mrs J.Laing zdrowiutki i kwitnie, ja swojemu obcięłam takie piękne pędy z mączniakiem, a on się na mnie obraził i wypuszcza takie słabizny i w dodatku też z mączniakiem

Comte de Chambord też śliczniutka no i pięknie kwitnie, moje raczej skąpo

Jednym słowem pięknie u Ciebie.

[x-ja-a]

Hej Daysy
Mrs John Laing nie ma u mnie mączaka, ale nogi ma gołe bo złapała plamistość i musiałam ją oskubać, więc zdrowa nie jest, ale jak widać w kwitnieniu jej to nie przeszkadza. W przyszłym roku zobaczysz, że będzie cud miód, ten rok jest zły i tyle.
Comte ma takie bukiety, to co jest na zdjęciu już oberwałam po wczorajszym deszczu (tak, tak, była burza wieczorem, przez całe pół godziny...! ), ale są jeszcze jakieś pąki. Ogólnie widzę, że lanie hektolitrów wody co drugi dzień się opłaciło, bo na początek roku szkolnego będzie na czym znowu zawiesić oko, chociaż w mniejszym stopniu niż normalnie.
Ma być ciepła i mokra zima. To dobrze, bo to oznacza, ze ziemia nie zamarznie i będzie tę wodę piła, dzięki temu wiosną możemy liczyć na uzupełnienie wilgoci w glebie. Tak wyczytałam.

[dorotka350]

Twoja Mrs John Laing złapała plamistość, a moja mączniaka Mączniak u mnie rozprzestrzenia się z prędkością światła...Coraz więcej róż jest porażonych Jeszcze nigdy nie miałam tego grzyba na taką skalę Oprysku nie mogę zrobić, bo za gorąco i z każdym dniem jest coraz gorzej.
Czekam na ochłodzenie i upragniony deszcz. Może chociaż trochę popada, bo podlewanie niewiele pomaga.

[daysy]

Jagna oby te prognozy się sprawdziły, bo wczoraj nawet z mężem rozmawiałam, że jak nie będzie deszczu a przyjdą mrozy, to po roślinach, uschną na amen Cieszę się, że chociaż u Ciebie popadało, bo u mnie sucho jak na Saharze. Może w końcu i u mnie zacznie padać, oby jak najprędzej.

Dorotko u mnie też mączniak na Mrs J.Laing