
Nie zarzekam się , że nigdy , przenigdy mięsa do ust już nie wezmę, ale będę się starała.
Pisałeś , że powinnam strzelić parę fotek moich podopiecznych. Oto one , z zeszłego roku -koniec kwietnia 2018 wtedy zaczynałam. pszczółki już przywiezione z Barlinka w swoich dwóch domkach


Nie dawałam fotek bo nie ma się czym pochwalić , ogólny rozpierdziel. Walkę zaczęliśmy od winobluszczu , ktory pędami zasłaniającymi całkiem ziemię i grubymi już na dwa palce porastał cały teren żmudne wyrywanie, siedzenie, ciecie na drobne kawałki , suszenie i palenie , potem karczowanie niepotrzebnych iglaków
ot takie tam wspominki.

Psina żywo zainteresowana. Wszystko musiała obwąchać , wsadzała nos do wylotka, ale pszczoły nie pozwalały sobie na takiego intruza. Użądliły ją w ten ciekawski nos i odtąd moja sunia już wiedziała z kim ma do czynienia. Przemyka sie chyłkiem , sporym łukiem
