kasia82 pisze:BozenkaA rozumiem że na zimę wykopuje, dziele na sadzonki, przechowuje w piwnicy i za rok mam nowe i więcej?
Kasiu trochę nie tak.
Ja robię tak. W sierpniu wyszukuję na pelargoniach nowych odrostów, długości kilku centymetrów z kilkoma listkami. Odrywam z "piętką", obrywam listki rosnące nisko i wsadzam do małej doniczki, którą stawiam na parapecie w mieszkaniu. Nie może być narażona na zbyt mocne słońce. Podlewam umiarkowanie, uważając aby nie zalać ani nie zasuszyć. Ewentualne pąki kwiatowe, obrywam. Roślinki wolno się przyjmują i aklimatyzują do warunków panujących w mieszkaniu. Gdy pelargonie są zbyt wysokie, odrywam kawałek i wsadzam do następnej doniczki. W ten sposób uzyskuje koleją roślinkę a tamta się rozkrzewi. Wiosną nie zależy mi na kwitnących pelargoniach w mieszkaniu, więc odrywam ewentualne pąki. Ten sposób przechowywania jest dla mnie najwygodniejszy, ale na forum jest opisanych dużo innych.
Kasiu jeśli jednak chciałabyś przynieść do domu kwiaty z balkonu przed zimą, chyba trzeba pryskać. Ja w ubiegłym roku przyniosłam "coś" razem z heliotropem. On padł a z nim moje domowe fiołeczki.

Koleżanki przechowują całe skrzynki pelargonii, ale wiosną mają nieraz problem z mszycami.
Kasiu, poeksperymentuj i znajdź metodę najlepszą dla Ciebie.
W ubiegłym roku chciałam przezimować dużą pelargonie angielską, ale nie podobała jej się zmiana warunków z balkonowych i powoli padła. Ślicznie przechowały się za to sadzonki pobrane z niej w sierpniu. Teraz słodko kwitną na balkonie.