Dokładnie.
Najwięcej tego żwirku zakopuję właśnie tam, gdzie nornice szaleją. Pomaga średnio, ale mam poczucie, że uprzykrzam im życie, jak one mi.
I nie zakopuję odchodów, w sensie kupy, bo te idą do śmieci. Zakopuję zasikany żwirek. Przy kompostowaniu czytałam o zaleceniach, żeby panowie na to sikali

To chyba już wolę wykorzystać kota w tym celu.
A tak w ogóle, to tylko chciałam pomóc koledze i podsunęłam pomysł, czym uszczelnić dołek pod krzaki jagody. Można, a nawet lepiej, użyć do tego czystego żwirku z worka i czasem też tak robię, jak jest niebezpiecznie blisko korzeni. Częściej jednak korzystam ze zużytego.
Siki kocie, czy krowie, pewnie różnią się mocą, ale działanie (jak sądzę) mają podobne. Choć pod warzywa raczej tego nie daję, za to pod krzaki i rośliny ozdobne- nie widzę problemu.
