Heliosku, jak to miło znaleźć się wśród twoich ulubionych

Chyba nie ma większego komplementu

Ja już powoli zacyznam napierać na granice mojego ogrodu i ni już raczej zmieścić nie mogę, ale o dziwa, gdy mam nową roslinę w rękach, to jakoś miejscówkę dla niej znajduję. Cuda się jakieś dzieją. Wczoraj jednak robiłam obchód i chyba mam rośliny, które wyeliminuję, choć nie są złe. Szukam po prostu miejsc dla nowych róż
Takasobie, tak Miłko, ta stara waga to z myślą o tobie. Jestem z niej dumna. Mam jeszcze starą balię. Kiedyś sfocę
imwsz, tak metaloplastyka dawno już mnie interesuje i czerpię inspiracje z forum. Ale to dość kosztowna inwestycja, niestety. Róże są o wiele tańsze.
Monimg, podziwiam Cię, że chciało ci się to wszystko oglądać od początku. No i jest mi z tego powodu baaardzo miło. Widzę, że szczególną uwagę zwracałaś na różyczki i wypatrzyłaś prawdziwe cudo, a mianowicie
Burgundy Ice. Ona faktycznie zwraca uwagę swoją oryginalnością, a jej kolor trudno uchwycić obiektywem. Mam ją od wiosny (kupowałam we Floribundzie) i to jeden z moich najbardziej udanych zakupów. Oby tylko przezimowała. Teraz znowu kwitnie i ma jeszcze dużo nowych pąków.
Twiggy też jest super
Piszesz, że zamówiłaś przetaczniki i nie przyszły. A cóż to była za akcja? I kto cię tak zawiódł? To wspaniale roslinki. Pięknie i bardzo długo kwitnące. A dzwonki lubisz? One mi tak jakoś zawsze w parze z przetacznikami chodzą
Co do kolekcjonowania, to jeszcze chętna byłabym na zbior jeżówek, ale niestety, nie lubią u mnie
Dziękuję ci za wizytę, kochana. Bądźmy w kontakcie
Margo, twoja diagnoza co do pampasówki jest chyba słuszna. Staw i mikroklimat. No ale jednak mimo to sporo roślin im wymarzło. Pamiętasz w kwietniu, jak to marnie wyglądało? Strasznie było smutno. Teraz wszystko ładnie pozarastało i w ogóle nie widać zimowych strat. Wiadomo, fachowcy.
A z podlewaniem to masz rację. Trawnik u nich jest czasem jak nasączona gąbka. U mnie jest stanowczo za sucho. Zaczynam mysleć o sztucznym nawadnianiu. Widziałam u Robaczka. To świetne rozwiazanie.
Comciu, wiesz, że ja już tyle tych sadzonek porobiłam z rozmaitych roślin, że nie mam po prostu miejsca na więcej. Poza tm zaczynam wnosić do chałupy rosliny doniczkowe, które urlopowały na zewnątrz. Okazuje się, że nie mam na nie w domu miejsca. Skurczył się, czy co?
Heliofitko, byłam, byłam u Robaczka. W Poznaniu mam teściową, a więc małżonek pojechał do niej, a ja do Kasi. Tak, żeby było sprawiedliwie i każdy miał przyjemność ze swojej wizyty, a nie tylko jedna strona

A paplałyśmy rzeczywiście głównie o różach i im towarzyszących.
My także kiedyś musimy się spotkać i obgadać sprawy, no nie? Jeździsz czasem w moje strony?
April, oj tak Joluniu, wizyta wpłynęła na mnie o tyle, że już wczoraj obeszłam ogród i wyznaczyłam do eliminacji dwa iglaki, żeby w ich miejscu posadzić... róże

No i poza tym utwierdziłam się w przekonaniu, żeby nie kupować na przykład trzech różnych róż, tylko trzy takie same. Muszę się pod tym względem nieco utemperować, bo moja zachłanność na to, aby mieć jak najwięcej odmian, źle wpływa na ogólny obraz ogrodu i zdecydownie zmniejsza efekt kwitnięcia.
Tak, tak, mam sporo do przemyslenia, jak zresztą po każdej takiej wizycie
To zdjęcie z tarasu nie jest niestety dzisiejsze, bo u mnie nie ma ani śladu słońca, jest teraz szaro i smutno. Jak spojrzę przez okno, to ciarki mnie przechodzą na myśl, że miałabym wyjść i coś robić. W domu włączyliśmy już grzanie, bo tak zimno było. Chciałam zająć się sadzeniem roślin, ale chyba po prostu zajmę się swoją zawodową pracą.
