Moją fioletową wisterie zakupiłam zeszłej wiosny juz z pąkami i pięknie kwitła.Po lecie postanowiłam prowadzić ją w formie drzewka i ogołociłam ją praktycznie z liści,zostawiając parę na samej górze.Po tej zimie góra przemarzła a na reszcie rozwijają się teraz same liscie bo...(teraz to wiem)pozbyłam ją zeszłorocznych pąków....chyba.....
IWIKAczyli swoją wisterie cały czas pielęgnujesz w donicy???Ja tez zakupiłam donicę z myślą aby w nią wsadzic wisterię i formowac ją na drzewko.Roślinka stoi jeszcze u ogrodnika w donicy.Pan sam zaproponował mi odebranie jej po przymrozkach razem z pelargoniami ,a do tego czasu opiekuje sie nią sam.
Przed chwilką przytargała wisterie od ogrodnika.Chcę ją prowadzić na dzrewko ..czy mam juz poobrywać boczne pędy??W tym roku mi nie zakwitnie,ale chciala bym juz ja powoli formowac na dzrewko.Prosze mi pomóc!
Socurku- nie martwiaj się może się kiedyś doczekamy, ja także mam takie marnoty i w tym tygodniu zamierzam wysadzić je do ogrodu, mam nadzieję, że się pobiorą
Powrócę do tematu, bo moja glicynia zastrajkowała. O ile w doniczce P9 rosła jak opętana to po przesadzeniu do wielkiej glinianej donicy nagle przestała i strasznie zmarniała. Listki jej jakby przyżółkły i przyschły i taka lichutka sobie stoi w tej wielkiej donicy. Aż żal patrzyć na malutką chciałam ją nawet przesadzić, ale okazało się, że mała całkiem urosła w korzonkach, więc ostatecznie postanowiłam jej jednak nie ruszać... Ktoś ma może pojęcie co się dzieje z moim maleńkim serduszkiem? To chyba najdroższa mi roślinka, więc nie chciałabym jej stracić... Przesadzać czy zostawić?
nie nasionka:) kupiłem ją w szkółce, światła ma wystarczająco, puściłem ja po pergolii na taras i jest piękna, soczysta, zielona ale nie kwitnie na wiiosnę tak jak powinna, ciąć korzenie?? ale przy takich rozmiarach to w jaki sposób?? co do nawozów też chyba nic jej nie brakuje, słyszałem że należy ją przycinać pod koniec sierpnia, że zawiązuje pąki cos jak hortensja i jak obmarzną to już nic z tego, czy to prawda??
Ja gdzieś wyczytałam, szkoda,ze nie pamiętam gdzie, że siane glicynie nigdynie zakwitają.Będę szukać aby sprawdzić, czy to źródło jest na 100% wiarygodne.Na pewno było to napisane w fachowej literaturze ogrodniczej, ale gdzie..zabijcie, nie mam pojęcia
Pola42 pisze:Ja gdzieś wyczytałam, szkoda,ze nie pamiętam gdzie, że siane glicynie nigdynie zakwitają.Na pewno było to napisane w fachowej literaturze ogrodniczej,
Trochę skróciłam i uprościłam wyczytana informację.Napisano bowiem,że glicynia z siewu może zakwitnąć po 10-12 latach, ale niekoniecznie.Może wcale nie zakwitnąć.Niestety , nie pamiętam , jak " fachowa" ona była,ale mam pytanie - kto z Was ma siana glicynię i po ilu latach zakwitła?Prawdę mówiąc, chyba nie chciałabym czekać kilkunastu lat na kwiaty ....
Z siewu to sobie można poczekać ładnych parę lat. co do siły wzrostu to nie wiem, może autor miał na myśli, że jak coś mocno rośnie wegetatywnie, to nie kwitnie. Coś w tym może i jest prawdą. Ja ostatnio widziałem drzewo obrośnięte bluszczem. Drzewo było złamane i gdy bluszcz dotarł do miejsca złamania, i nie miał gdzie rosnąć, zaczął się przewieszać. A te przewieszone pędy masowo zakwitły. Ma to związek z transportem hormonów. Nie od parady sadownicy przyginają pędy do poziomu Ale nie mam pojęcia jak to jest z glicynią. Mam jedną posadzoną na ściętym orzechu i w tym roku dotarła na górę i zaczyna się przewieszać. jaki to będzie miało wpływ na kwitnienie? tego dowiemy się w przyszłym roku
No, z tym kolosem to lekka przesada ale fakt, że rośnie bardzo ładnie, co chwila wręcz wystrzela jakiś nowy pęd, któremu pozwalam rosnąć na pewną długość i następnie odcinam. Przy okazji dzisiaj odkryłem po lekkim rozkopaniu podstawy pnia bulwę wielkości małego kurzego jajka - nie wiem czy to normalne (może nasiono kiełkowało "do góry nogami" ?).
O kwitnieniu to ja nawet nie myślę - byle tylko dobrze zimowała.