Pieprzowiec chiński (Zanthoxylum piperitum)
aha, wiem, że z pieprzem chińskim jest spokrewniony pieprz syczuański. Zastanawiam się, czy udałoby się z kupionych w sklepie nasion pieprzu syczuańskiego wyhodować roślinkę, bo to przecież piękna roślina. Na razie się tylko zastanawiam, ale może ktoś ma już doświadczenia w tej materii?
Trochę boję się siania roślin z "przypraw", ale odkąd wykiełkował mi tamaryndowiec pozyskany z masy tamaryndowej pełnej nasion, która to masa prawie na pewno była gotowana przed zapakowaniem (masę tę w torebce foliowej jako tajwańską przyprawę do potraw kupiłam w "Kuchniach Świata"), zaczynam mieć więcej optymizmu w tej materii.
Trochę boję się siania roślin z "przypraw", ale odkąd wykiełkował mi tamaryndowiec pozyskany z masy tamaryndowej pełnej nasion, która to masa prawie na pewno była gotowana przed zapakowaniem (masę tę w torebce foliowej jako tajwańską przyprawę do potraw kupiłam w "Kuchniach Świata"), zaczynam mieć więcej optymizmu w tej materii.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
Zraszasz swojego pieprzowca? I jak z nawożeniem?
Ja juz miałam kilka ataków przędziorków, ale to jest moja ogolnodomowa infekcja- zaczęło się od passiflor, na resztę kot rozniósł (innej mozliwości nie było, bo inne pomieszczenie i nawet osobna konewka była...). Pryskałam provado z jakimś tam, mizernym efektem. Troche listków zrzucił przez tego przędziorka.
Ja juz miałam kilka ataków przędziorków, ale to jest moja ogolnodomowa infekcja- zaczęło się od passiflor, na resztę kot rozniósł (innej mozliwości nie było, bo inne pomieszczenie i nawet osobna konewka była...). Pryskałam provado z jakimś tam, mizernym efektem. Troche listków zrzucił przez tego przędziorka.
Nie zraszam, nawożę jak wszystkie inne - biohumusem i co jakiś czas nawozem mineralnym.
Też mam przędziorki, ale nie jest to zmasowany atak, więc na razie staram się co tydzień myć rośliny pod prysznicem. Jak się zdenerwuję, to potraktuje je preparatem polecanym na tym forum przez Czarodzieja czyli MAGUS 200. Zresztą ten preparat obok Talstaru wydaje mi się najskuteczniejszy na przędziorki. Tylko trzeba co najmniej 3 oprysków w regularnych odstępach, żeby pozbyć się szkodnika.
Ja podchodzę do robali trochę ekologicznie - póki nie skolonizują mi rośliny nadmiernie, nie stosuję chemii, tylko staram się je przepędzić prysznicem. Jak zauważę mszyce, to wypuszczam na parapet przyniesione z dworu biedronki lub ich larwy (te drugie lepsze). Wtedy staram się niczym nie pryskać, tylko daję się najeść biedronkom lub złotookom (bo i te czasem do mnie dolatują na 10 piętro).
Generalnie rośliny umieją sobie poradzić ze szkodnikami, o ile mają dobre warunki do wzrostu. Dlatego póki mogę, chemią nie pryskam. Ale jak zaczynam, to we wszystkich pokojach.
Ładny ten twój pieprzyk. Moje niestety po zimie i przycięciu ledwo zipią.
Też mam przędziorki, ale nie jest to zmasowany atak, więc na razie staram się co tydzień myć rośliny pod prysznicem. Jak się zdenerwuję, to potraktuje je preparatem polecanym na tym forum przez Czarodzieja czyli MAGUS 200. Zresztą ten preparat obok Talstaru wydaje mi się najskuteczniejszy na przędziorki. Tylko trzeba co najmniej 3 oprysków w regularnych odstępach, żeby pozbyć się szkodnika.
Ja podchodzę do robali trochę ekologicznie - póki nie skolonizują mi rośliny nadmiernie, nie stosuję chemii, tylko staram się je przepędzić prysznicem. Jak zauważę mszyce, to wypuszczam na parapet przyniesione z dworu biedronki lub ich larwy (te drugie lepsze). Wtedy staram się niczym nie pryskać, tylko daję się najeść biedronkom lub złotookom (bo i te czasem do mnie dolatują na 10 piętro).
Generalnie rośliny umieją sobie poradzić ze szkodnikami, o ile mają dobre warunki do wzrostu. Dlatego póki mogę, chemią nie pryskam. Ale jak zaczynam, to we wszystkich pokojach.
Ładny ten twój pieprzyk. Moje niestety po zimie i przycięciu ledwo zipią.
pozdrawiam, Agata
moje parapetowce
moje parapetowce
Mój niestety wygląda w tej chwili gorzej. Od dwóch tygodni u nas nie było słońca, zresztą w tej chwili mamy powódź. Ani pieprzyk, ani inne rośliny nie wytrzymują tej pochmurnej, chłodnej i wilgotnej pogody. Pieprzyk zaczął zrzucać listki, podlewam go rzadziej, ale widac ze pogoda mu nie sluży. Gorzej że kilka skrzynek z pelargoniami zgniło, gardenia pąki gubi..... Z utęsknieniem czekamy na słońce 

Re: Pieprzowiec chiński (Zanthoxylum piperitum)
Hej. W 2011 dostałam pieprzowca bonsai na panienskie. Piękny był az do lutego. Dopadł go przędziorek i szlag drzewko trafil. Wszystkie liscie opadły, drzewko jest cale w pajęczynkach. Co wyrośnie zielone, zaraz odpada. Poradzcie co robic, nie mam pomysłu, pod prysznic nie mam jak tego dac, bo sam pień z gałązkami został, poza tym listki to ma drobne, to jak je przecierac. I tak nie ma co juz.
- norbert76
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 19299
- Od: 15 paź 2011, o 14:36
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jelenia Góra
Re: Pieprzowiec chiński (Zanthoxylum piperitum)
Przędziorki można w zasadzie zwalczyć tylko chemią ,najlepiej Sanium, Floramite albo Vertimec.
Niestety szkodniki potrafią bardzo szybko zniszczyć roślinę, która nie jest w stanie się później już zregenerować. Obawiam się że w obecnej sytuacji nic już tutaj z niego nie będzie.
Niestety szkodniki potrafią bardzo szybko zniszczyć roślinę, która nie jest w stanie się później już zregenerować. Obawiam się że w obecnej sytuacji nic już tutaj z niego nie będzie.
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej." - Józef Piłsudski
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Dżungla w bloku
Storczykowo u Norberta
Re: Pieprzowiec chiński (Zanthoxylum piperitum)
Dzięki za odpowiedź, kupię, prysnę, zobaczę ;) 
