Dziś , po wczorajszym słoneczku zakwitło kilka kolejnych różyczek.

Reines des Violetes ( ciężko idzie jej to kwitnienie, kwiatek , mały, niepozorny)

Louise Odier jest przecudna, zmieniłam jej jesienią miejsce i ruszyła "z kopyta":)

, maleńka NN z doniczki, z kwiaciarni, kwitnie cudnie pękami dość dużych kwiatuszków, jest po prostu nimi obsypana do jesieni. Takich maleństw z doniczki mam kilka:

to chyba tuscany, kolor na zdjęciu troszkę jaśniejszy, w rzeczywistości bardziej filetowa. Niestety, drugi rok kwitnie, dwoma, trzema kwiatkami.

mój ukochany "karolek" (Ch.A) wreszcie się otworzył, mam nadzieję , że pokaże wkrótce całe swoje piękno, tak jak w ubiegłym roku

delikatna , subtelna, lekka jak muzyka Mozarta, różyczka Mozart

, na razie w dużej donicy, ale jesienią idzie do ziemi

pienna Bonica kupiona jako RU

, ale się cieszę, bo taką Boniczkę też chciałam. Sprzedawca mówił, że wkrótce dostanie Bonici

Merkury na pniu, zupełnie przypadkowy zakup, oczywiście jako RU

, w tym samym sklepie ;:35

"chodunkowa "Bonica, zaczyna swój festiwal
Zakwitły też inne różyczki kupowane w doniczkach w kwiaciarniach

I na koniec pączuszki Morgengrussa, cudnej róży, której kwitnienia nie mogę się już doczekać
