Dziś posprzątałam balkon, umyłam rośliny z "karmelu" (czy co to tam było), balustradę z mleka (czy może wapna...), spędziłam kilkadziesiąt minut na szorowaniu brązowych kropek z farby

No i cóż... Minęło parę godzin, synek słyszę, że zaczyna urzędować na balkonie - tym razem chyba matce wyrzuca ziemię z doniczek

Krzysiu - sama palę. Również na balkonie. Nie wyobrażam sobie petować na róże mojej sąsiadki z parteru

Ktoś kiedyś powiedział, że ze mną się dobrze żyje, ale jak ktoś mi naciśnie na odcisk... Tak jak mówię - na razie jestem cierpliwa

Przepraszam za "elaborat", ale nawet nie mam się komu wygadać i niestety męczę Was ;)
A tak btw - czy ktoś widział gdzieś słońce? Proszę mu przekazać, jakby ktoś spotkał, że jest pilnie potrzebne w Bielsku







