Tulipanko, wiem, że straty muszą być, ale mnie denerwuje jak nawet nie pamiętam gdzie czego powinnam się spodziewać, bo przez zimę zniknęły moje plakietki z podpisami i teraz nie mogę dojść do ładu i składu z roślinami...
Ewusiu, cieszę się, że wyczułaś ile serca zostało włożone w tę pracę, Robert nawet wymyślił, żeby wyciąć serduszko w desce, żeby nikt nie mógł nie zauważyć naszej miłości
Wisienko, w zeszłym roku prześladowały nas deszcze z w tym choroby, Robertowi już lepiej to niestety Marysia i Mateusz b. źle znoszą pylenia i dorobili się zapalenia oskrzeli, ale ponieważ nie mają antybiotyków to chyba w piątek wyruszymy na działkę. Podziwiam Twoje postępy w budowie i w chronieniu roślin, trzymam kciuki, żeby ten trudny czas szybko minął!
Bernadko, żebym miała samochód, to już bym kilka razy była u Ciebie, a tak to jestem uzależniona i jest ciężko znaleźć czas, ale nie tracę nadziei, że już niedługo... Jak się spotkamy to wymienimy iryski na rojniki
Danusiu, masz do mnie tak blisko, że byłoby mi b. miło jak byś mnie odwiedziła i zobaczyła na własne oczy jak u nas wszystko się zmienia
Gabrysiu, kanę dostałam od korzo_m w donicy już prawie, że wychodzącą z ziemi więc tylko trochę potrzebowała czasu, aby tak uróść reszta za to zupełnie z tyłu za Tobą. Ale jestem pod wrażeniem mieszanki marchewkowo - rzodkiewkowej o której pisałaś u siebie...