Ależ straż nie zawsze niszczy roje - czegokolwiek.
Szerszenie - spacyfikowali ciepłym płomieniem i wywieźli do lasu,
kokon -ścieli do wora i wywieźli do lasu
łażący po żółtej ścianie domu rój (olbrzymi) pszczół spacyfikowali i wywieżli - nie wiem dokąd
natomiast siedzący w kominie rój - uśpili - nie było wyjścia.
Wszystko to miało miejsce na mojej ulicy niespełna 2 tygodnie temu.
Straż jest jedyną nadzieją na właściwe i bezpieczne zagospodarowanie roju każdego rodzaju owadów.
Od tamtego czasu obserwuję otoczenie bardzo uważnie i chcę Wam powiedzieć ,że od strony tych wymienionych wydarzeń ,
dwa razy dziennie przylatuje do mnie ,do mojego stawu olbrzymie coś - co ja nazywam szerszeniem ,
choć nie wiem co to jest. Jest wielkości mojego kciuka.

OLBRZYM!
To coś siada na liściu i pije wodę a potem znika wśród liści drzew na sąsiedniej działce.
Jestem tym przerażona ,bo trudno uchwycić coś takiego w locie a tymbardziej zlokalizować miejsce jego gniazdowania.
Mam gdzieś "kawałek" jego zdjęcia - jeśli znajde wkleję tutaj.