A ja dalej walczę z kompostownikiem. Jak pisałam w listopadzie o utrudnieniach z wyborem kompostu od dołu, to dziś w zasadzie nie za wiele się zmieniło. Udało się wyciągną kilka wiaderek jako tako przerobionej masy i to wszystko. Pomogło wskoczenie na górę i i poskakanie po pryzmie (dobrze, że mój mężczyzna ciężki

), co spowodowało małe obsunięcie pryzmy w dół). Mszyco, czy masz podobne doświadczenia z termokompostownikiem, że piszesz tak kategorycznie, że nie nadaje się on do kompostowania? Do zakupu tegoż (T700) skłoniły mnie opisywane przez producenta zalety, że nie trzeba przewracać stosu, można dosypywać świeżą masę na górę, a od spodu wybierać, względy estetyczne tudzież (zielona piramida). Niestety nie mieliśmy możliwości wykonania kompostownika samodzielnie (zlecenie takiej konstrukcji wychodziło za drogo), dlatego kupiłam ten termo. Wzięłam go na przeczekanie, może ta masa jeszcze osiądzie i rozluźni się na tyle, że będzie można łopatą coś wydostać. To, co wybrałam, było w części fajnie przerobione, takie grudki, jak po dżdżownicach, ale częściowo kawały zbitej trawy. Dostęp od dołu jest bardzo utrudniony, masa wewnątrz przypomina mokrą glinę, w którą łopatę można wbić, ale jak? Trzeba by się zamachnąć i robić to pod kątem, żeby rozruszać, ale ten dolny otwór jest bardzo mały i niski, nie ma jak obrócić narzędzia. Natomiast użycie łopatki, czy szufelki powoduje po 3 ruchach skręcenie nadgarstka

Ja mam nadzieję, że to jest spowodowane złym materiałem, tzn. za dużo trawy na raz, bo gdyby się rzucało tylko chwasty i obierki, przesypując ziemią, czy torfem, to tego by nie było. Jeśli się mylę, to jest to najgorsza rzecz, jaką kupiłam w życiu i nikomu nie mogłabym tego ustrojstwa polecić.
Ewa
ps. sory bardzo za nie na temat, ale czy mam szanse na odpowiedź w wątku "tulipany", gdzie wstawiłam zdjęcia opisywanych przeze mnie uszkodzeń pędu kwiatowego? Dzięki z góry