No wczoraj i dziś bardzo ciężko pracowałam w ogrodzie mojego nowego domu. a miało być rekreacyjnie.. koc nawet z autka nie wyjęty

dom pobudowany kilka lat temu i nie wykonczony. mieszkający tam ludzie wykonczyli tylko poddasze, tam mieszkali i nie zdązyli wykończyć więcej (całość prawie 400m2) bo sie normalnie rozwiedli

Jest to szeregowiec środkowy, więc ogródka nie jest wiele, na części stoi basen na dodatek..
aha, żeby wszystko było jasne nie robiłam fotek stanu obecnego celowo.. bo takiego sajgonu dawno nie widziałam i Wy pewno też, Złota wiecha jak nic !!


posadzili tam kilka fajnych roślin i zostawili...
wczoraj cały dzień czyściłam jałowce łuskowate posadzone na siatce....
jakieś 11 metrów, żywopłot z tego super ale ile suchych gałęzi musiałam wyciąć... żeby to wyczyścić po tylu latach mam dwa pęcherze od sekatora... ale gotowe

na siatce od strony sąsiadów posadziłam 7 tuj własnej hodowli JUPI


do tego wygrzebałam z gąszczu chwastów 3 ładne rhododendrony i posadziłam w odpowiednim miejscu. na kawałku płotu powiesiłam bambus - fajnie to wyszło ale na cały płot to drogo wyjdzie

dosadziłam kilka host i zaczęłam przekopywanie dziłeczki i wyciągania korzeni prawie stuletnich chwastów.

napracowałam się jak osioł...
ręce mam tak podrapane, że jutro tylko długi rękaw sie kłania
za tydzień jak pojadę obiecuję kilka fotek zrobić i wkleić. Mam nadzieję doprowadzić kawalek do stanu używalności żeby nie było wstyd pokazać.
dobranoc
