
Juki, draceny i inne- odmładzanie,rozmnażanie cz.1
Ja się też moim cmentarzyskiem muszę pochwalić 
Oto ono:

Na 3 pniach pokazują się rozety - po 3-4 wybrzuszenia na każdym pieńku
Od obcięcia czubka do pokazania się znaków, że będą rozety, minął miesiąc. To znaczy, że korzenie działają i bardzo, bardzo mi ulżyło.
Ten najmniejszy pieniek w małej doniczce nie chce niczego wypuszczać, ale on prawie korzeni nie ma, więc czekam, czy padnie, czy zmartwychwstanie.
W słoikach natomiast nic mi na razie korzeni nie wypuszcza - ani pień, ani rozety. Czekam cierpliwie dopóki nie zgnije ;-)
izi: wiosna pomogła naszym pniakom
javascript:emoticon(';:1')

Oto ono:

Na 3 pniach pokazują się rozety - po 3-4 wybrzuszenia na każdym pieńku

Ten najmniejszy pieniek w małej doniczce nie chce niczego wypuszczać, ale on prawie korzeni nie ma, więc czekam, czy padnie, czy zmartwychwstanie.
W słoikach natomiast nic mi na razie korzeni nie wypuszcza - ani pień, ani rozety. Czekam cierpliwie dopóki nie zgnije ;-)
izi: wiosna pomogła naszym pniakom

Nie no Rokitnik, rozbroiłaś mnie tym określeniem
A w ogóle jakie tam cmentarzysko! Raczej klinika - chwilowo... Jak Ci zaraz te wszystkie rozety wybiją, to będziesz miała autentyczną dżunglę! I czymże są te moje rachityczne patyczaki w porównaniu z Twoimi majestatycznymi pniakami!
A ja tymczasem ośmielę się zaprezentować resztę moich zdechlaków:

I poniżej najlepszy okaz, 8-centymetrowy kawałek szeflery, na którym zauważyłam jakieś raczej zielone zawiązki chyba listków (albo to moje pobożne życzenie), więc wstawiłam do wody i czekam. Mąż mój stwierdził, że czeka tylko chwili, kiedy wstawię do wody kawałek kija do podpierania roślin w nadziei że puści korzenie albo liście
No i jeszcze pozostałości po ok. 2-metrowej dracenie, którą - jak mniemam - zalałam ja albo ktoś inny (stoi na klatce schodowej). Były to dwie rośliny w jednej donicy i oczywiście obydwie spotkał ten sam los, ale odważyłam się póki co pociąć tylko jedną - druga czeka z wyleniałą "grzywą" aż ta pierwsza ewentualnie zdecyduje się wypuścić rozety:

Oczywiście wiosna wiosną ale ja qrczę czekałam długie tygodnie, jeśli nie miesiące, aż się moja juka obudzi, a jak tylko Czarodziej orzekł, że wkrótce wyjdą korzenie i rozety, to się od razu dziewczyna przebudziła
Pozdrawiam serdecznie i czekam na relacje o kolejnych postępach

A ja tymczasem ośmielę się zaprezentować resztę moich zdechlaków:




I poniżej najlepszy okaz, 8-centymetrowy kawałek szeflery, na którym zauważyłam jakieś raczej zielone zawiązki chyba listków (albo to moje pobożne życzenie), więc wstawiłam do wody i czekam. Mąż mój stwierdził, że czeka tylko chwili, kiedy wstawię do wody kawałek kija do podpierania roślin w nadziei że puści korzenie albo liście


No i jeszcze pozostałości po ok. 2-metrowej dracenie, którą - jak mniemam - zalałam ja albo ktoś inny (stoi na klatce schodowej). Były to dwie rośliny w jednej donicy i oczywiście obydwie spotkał ten sam los, ale odważyłam się póki co pociąć tylko jedną - druga czeka z wyleniałą "grzywą" aż ta pierwsza ewentualnie zdecyduje się wypuścić rozety:

Oczywiście wiosna wiosną ale ja qrczę czekałam długie tygodnie, jeśli nie miesiące, aż się moja juka obudzi, a jak tylko Czarodziej orzekł, że wkrótce wyjdą korzenie i rozety, to się od razu dziewczyna przebudziła

Pozdrawiam serdecznie i czekam na relacje o kolejnych postępach

Aaaaa, ratunku! Właśnie wyjęłam z doniczki pinek juki, coby go przesadzić i oto jaki widok mi się pokazał:

Nie widziałam wcześniej korzenia juki, więc nie mam porównania, ale coś mi się wydaje, że ten jest nie taki, jak być powinien
Był bardzo zbity, jakby to był plastikowy odlew, nawet w dotyku przypominał plastik! Jak zaczęłam obłupywać (z trudem) ziemię, to po pierwsze część tej plątaniny korzeniowej odpadła, w spodzie pojawiła się dziura i z jednej strony udało mi się wyodrębnić takie kłącza (ostatnie zdjęcie); z drugiej strony pozostała "plastikowa masa". W dodatku zastanawiające jest to, że ten dziwny kształt nie pokrywa się z kształtem doniczki. Jest o wiele mniejszy niż doniczka a poza tym, jako że pieniek stał w ziemi w miarę pionowo, to ta "babka piaskowa" urosła jakby pod kątem.

O co tu chodzi? Co z tym zrobić?

Nie widziałam wcześniej korzenia juki, więc nie mam porównania, ale coś mi się wydaje, że ten jest nie taki, jak być powinien




O co tu chodzi? Co z tym zrobić?
izi: jakaś paskudna ta ziemia musiała być. Korzenie przypominają mi korzenie moich dracen, a to chyba nie za dobrze o nich świadczy. Jeśli jednak juka miała liście, to znaczy, że raczej wszystko działało.
Czy można mówić o klinice gdy jest się pewnym, że na razie 3 na 8 pacjentów żyje? ;-)
Może gdyby Czarodziej słowo powiedział, to ożyłoby coś jeszcze... ale nie wiem, czy się nie obraził za ten tekst o wiośnie.

Czy można mówić o klinice gdy jest się pewnym, że na razie 3 na 8 pacjentów żyje? ;-)
Może gdyby Czarodziej słowo powiedział, to ożyłoby coś jeszcze... ale nie wiem, czy się nie obraził za ten tekst o wiośnie.


Carisma, rozetę miała standardową, jak na tak młodą roślinę (tak myślę) - cała miała niewiele ponad 50cm wysokości. Nie przejawiała jakichkolwiek niepokojących oznak. Parę tygodni temu została troszkę pocięta, bo krzywo rosła - pewnie wskutek nierównomiernego nasłonecznienia. Dość długo czekałam, aż się czubek ukorzeni, a jeszcze dłużej na zawiązki nowych rozetek. Wreszcie korzonki się pojawiły, więc postanowiłam przesadzić pinka i dosadzić do niego ukorzeniony czubek. I doznałam szoku!
Rokitnik, zakładam, że takie korzenie miały te draceny, które wciąż się nie ożywiły?
Tak czy owak przesuszyłam ten korzeń i pozbyłam się resztek ziemi. Nie obeszło się bez umycia go! Tak wyglądał po tym zabiegu:

Na koniec wsadziłam do nowej ziemi. Mam nadzieję, że nie zaszkodziłam dziewczynie
Teraz wygląda tak:

A najgorsze jest to, że przy okazji tego całego tarmoszenia rośliny chyba zwichnęłam jej jedną z tych nowych maciupeńkich rozetek. Mam depresję
Rokitnik, a czy w klinice wszyscy pacjenci zdrowieją tego samego dnia?
Pozdrawiam,
Iza
Rokitnik, zakładam, że takie korzenie miały te draceny, które wciąż się nie ożywiły?

Tak czy owak przesuszyłam ten korzeń i pozbyłam się resztek ziemi. Nie obeszło się bez umycia go! Tak wyglądał po tym zabiegu:


Na koniec wsadziłam do nowej ziemi. Mam nadzieję, że nie zaszkodziłam dziewczynie


A najgorsze jest to, że przy okazji tego całego tarmoszenia rośliny chyba zwichnęłam jej jedną z tych nowych maciupeńkich rozetek. Mam depresję

Rokitnik, a czy w klinice wszyscy pacjenci zdrowieją tego samego dnia?

Pozdrawiam,
Iza
Dziewczyny nie panikujcie, wszystko jak na razie wygląda normalnie i zapowiada się że będzie lepiej, bez stresu, muszą wasze juki i draceny ruszyć - postraszyć - jak nie to pójdą na kompost i już, Izo zrobiłaś wszystko idealnie oszczędzając mi opisywania tego bo tak kazałbym to właśnie zrobić - telepatia jakaś czy co? 

izi, ten korzeń to w porządku wygląda - wielki i sprawny. Moje korzenie były takie 20% z tego, tzn. te, które ożyły, a te , które jeszcze nie ożyły, to prawie wcale korzeni nie miały, może jakiś 1 cienki. Nie wiem tylko, dlaczego takie grube te Twoje korzenie.
Ja mam jedną dracenę, która też okropnie zalana była i w sklepie, i potem u mnie, ale nie padła. Gdy jej ziemię zmieniałam, to zobaczyłam, że ma dosłownie kilka takich "normalnych" cienkich korzeni i kilka nowych bardzo krótkich (0,5-1cm) i grubych, które wyglądały jak czubek małego palca. Pomyślałam, że gdy kwiat straci swoje pierwsze korzenie albo ich część, to potem te późniejsze są właśnie takie grube. Może się mylę - to mi tylko moja dracena powiedziała.
Pozdrawiam
Ja mam jedną dracenę, która też okropnie zalana była i w sklepie, i potem u mnie, ale nie padła. Gdy jej ziemię zmieniałam, to zobaczyłam, że ma dosłownie kilka takich "normalnych" cienkich korzeni i kilka nowych bardzo krótkich (0,5-1cm) i grubych, które wyglądały jak czubek małego palca. Pomyślałam, że gdy kwiat straci swoje pierwsze korzenie albo ich część, to potem te późniejsze są właśnie takie grube. Może się mylę - to mi tylko moja dracena powiedziała.
Pozdrawiam
A może była w zbyt dużej doniczce i zamiast w pień i w liście, to przyrastała w korzeń ;) No ale samego wyglądu korzenia zaraz po wyjęciu z doniczki to nie tłumaczy... Tak czy owak do dziś przeżyła, więc może jeszcze jej kres nie nadszedł
Dzięki za słowa otuchy i wszelkie dobre rady! Nie wiedziałam, że juki takie twardziele są
Cóż ja bym bez tego forum zrobiła? 
Pozdrawiam,
Iza

Dzięki za słowa otuchy i wszelkie dobre rady! Nie wiedziałam, że juki takie twardziele są


Pozdrawiam,
Iza

Takie coś zobaczyłam dziś na jednej z moich 4 rozet ze słoika




dokładnie 2 miesiące trwało, zanim korzonek się pokazał. Jednak słowo Czarodzieja działa

Z drugiej strony jednak to moje coś, gdy do ziemi wsadzę, to nie będzie wyglądało jak juka z początku tego wątku albo dzieło izi, ale tak:

W środku rozety młode listki są brązowe i suche - nie wiem, czy wyrosną wobec tego.
Ale: jest korzonek


