Krokusiki, chyba bedą kwitły - wylazły takie maciupinki, ale kwiatuszki mają - mam nadzieję, że jak zajrzę na działkę w tygodniu to już ucieszą moje oczy
ten weekend był pracowity, normalnie "w badaniu kręgosłupa nie stwierdzono..."
Tak było...
wykopaliśmy (tak,tak, ja też przywarłam do szpadla ;)) dół na przyłącze z rurami - dł. 6m i metr głebokości...
potem było zgrzewanie rur (mam nową sprawność harcerską ;)), układanie, podłączanie. Najważnieszym inspektorem nadzoru okazała się ... sunia, wszędzie wlazła i ciągle kręciła się pod nogami
A potem rozplantowaliśmy trzy góry ziemi, a właściwie jedną górę czarnej ziemi i dwie - gliny z ziemią i piachem, Te dwie gliniane góry ziemi musieliśmy wywieźć taczkami w ogród (mieliśmy tam wielki dół, który zasypaliśmy), bo pozostawienie i rozgrabienie tego na trawniku załatwiłoby nam super mchy wszędzie, zamiast trawy

a już teraz mamy z tym problem...

Katorżnicza robota...
Za to część gliny użyłam do zmieszania z ziemią, pod kupioną różę okrywową Fairy
Na koniec różyczka dostała kopczyk, żeby nie zmarzła, jakby co...

Została posadzona "w nogach" powojnika JPII.
Nie dałam rady posadzić tawułek, muszą poczekać na następną wizytę na działce...
