Nie straszę, sama tak
kiedyś pocięłam " metodą wrocławską" w marcu.
I straciłam połowę róż , po kwietniowych śniegach i mrozach.

.
Szczęściem, to były pierwsze, górskie doświadczenia
i juz mnie nie korci do" wczesnych ataków z sekatorem".
Róży doprawdy nic sięn ie stanie, gdy utnie się ją w stanie liściowym.
KOrzenie obudzone, pokarm pobiera i szybko zamknie rany,
a soki w większej ilości dotrą do paków poniżej cięcia i dadzą im " odrzutową siłę wzrostu".
Gorzej, gdy przytnie się róże za wcześnie.
Tu, już trupie efekty - poszło pół korony.
