Coś mi się zdaję, że zapoczątkuję sabotkomanię, na większą skalę

Śnieżko, ten sabotek z ostatniego zdjęcia jest u mnie ok. pół roku, ostatnie dwa nabytki są duużo większe, ale został mi tylko jeden, bo drugi dałam mamie (postaram się później zrobić fotki temu mojemu). Mam
phragmipedium grande od kilku miesięcy, początkowo nie było żadnych problemów, ale potem zaczęły marszczyć się listki od dołu (jakby miał mało wody, choć podłoże było ciągle leciutko wilgotne), myślałam, że poległam z jego uprawą, ale zmieniłam podłoże (więcej keramzytu), troszkę zakwasiłam (nawóz w granulkach dla camelli + odrobina soku z cytryny) i zaczęłam podlewać głównie wodą z "źródełka", które mam pod blokiem. Teraz mam dwa nowe przyrosty (po całym 1cm) i z pięć nowych korzonków (od 0,5 do 1cm) - niewielkie to sukcesy, ale grunt, że już jest ok. Najgorzej jest utrafić z podlewaniem, bo grande musi mieć stale wilgotno (inaczej więdnie), ale nie może mieć zbyt mokro, bo od razu gniją korzenie
