Aniu, też się cieszę, że on ma jednak jakąś nazwę, był jedynym w tym kolorze, w dwóch wielkich regałach ze storczykami. Była też ogromna ilość różnej maści żółtych, ale z korzeniami nie bardzo było dobrze.
A oto moje nowe sabotki, które właśnie dziś do mnie dotarły.
Chyba jednego na początek warto sobie nabyć, w realu są jeszcze ciekawsze, bo i wielkośc kwiatu i struktura płatków oraz liście są jeszcze godne podziwu. I nie są kłopotliwe w uprawie, tak jak np.cambriowate.
piękne Paphiopedila. mi niestety zawsze sprawiały kłopot. 4 lata temu marzyłam, by je mieć, ale u mnie nie chcą ani kwitnąć ani nawet puszczać porządnych rozetek.
Śnieżko ależ cudeńka nabyłaś
taki zielony sabotek marzy mi się skrycie od dawna ale się wstrzymuję od zakupu póki nie zakwitną te co mam, a nie wiem czy to w ogóle nastąpi
Asiu, dzięki za miłe słowa. Ja już mam kilka takich sabotków, które przekwitły i też nie mam pewności, czy jeszcze kiedyś zakwitną, ale tak mi się podobają, że jak tylko gdzieś zobaczę jakiegoś do kupienia, to nie mogę się oprzeć.
A tak obecnie wygląda moje sabotkowo.
A oto fotki mojego ,Pioneer', który wreszcie zdecydował się otworzyć pączki, dokładnie w rok po ostatnim kwitnieniu.