Jakieś dwie dekady temu znajoma przywiozła nam z Włoch, zawinięte w papierku nasiona ogóreczków „ piccolo”. Do dziś je pamiętamy, zgrabne, małe, jasnozielone, idealne do słoików. I bardzo długo owocowały. A ponieważ rosły całkiem z boku jakoś mączniak do nich nie trafił. Teraz, na wiosnę siostra znalazła w sklepie jakies „piccolo”. I okazały się niezjadliwe, jedna wielka goryczka , nie dało się nawet kęsa połknąć, krzaczki wyrwała, opakowanie wywaliła . Zaczęłam szperać i okazało się , że „piccolo” jest kilka odmian. Niestety opakowanie ze złością wyrzuciła, a ja chyba wyszukałam tą odmianę, która już kiedyś miałyśmy , to była prawdopodobnie „di Parigi „ - przynajmniej pasuje z opisu.
Sama jestem ciekawa czy trafiłam, czy znowu będziemy pluć ogórkiem :

Pozdrawiam! Gienia.