A sprawdzał kolega, czy za wschodnią granicą w ogóle słyszeli o takiej odmianie? Bo najprawdopodobniej to tylko wesoła twórczość szkółki.
Zresztą nawet kojarzę tę szkółkę, bo trafiłam na nią wiosną, jak szukałam moreli. Szkółka pojawiła się w tym roku (przynajmniej jeśli chodzi o sprzedaż w sieci) i wyróżnia się przygotowanymi według jednego szablonu miniaturkami dla wszystkich roślin w ofercie. I to nie byle jakiej ofercie, bo można tam znaleźć wszystko czego człowiek zechce, nawet od lat zapomniane unikaty typu morela "Późna Rejmana", o której skąpe informacje można przeczytać tylko w jakichś ogólnikowych artykułach wymieniających różne odmiany, gdzie ktoś kiedyś wygrzebał jakąś nazwę ze starych książek, czy czasopism, a potem kolejni dziennikarze kopiowali to w swoich artykułach.
I tutaj dochodzimy do kolejnego etapu kopiowania, czyli jakiś sprzedawca i mistrz photoshopa, chcąc przyciągniąć klientów siedział i sklejał skrpulatnie te swoje miniaturki z obrazków z internetu, no ale jeszcze przydałyby się jakieś atrakcyjne nazwy, więc latał po ww. artykułach i zbierał wymieniane tam odmiany, a potem zamieniał skąpe informacje w atrakcyjne opisy i voila, kolejny unikat w ofercie. Czasem tylko nie doczytał dokładnie i pojawiają się kwiatki typu morela "Wczesna z Modeny" (wychodzi że włoska odmiana

), czasem też nie chciało się już szukać kolejnych nazw, to poszły ogólniki typu nektarynka "Rosyjska", porzeczka "Ukraińska" czy właśnie agrest "Pomarańczowy".
W idealnym świecie można zakładać uczciwość sprzedawców, niestety żyjemy w takiej, a nie innej rzeczywistości i trzeba uważać przy zakupach. Tutaj ewidentnie autor przesadził i wyszło nazbyt atrakcyjnie i kolorowo, wystarczyło zerknąć na ofertę by zapaliła się czerwona lampka. Mi od razu pojawiająca się znikąd szkółka ze wszystkim co można znaleźć w sieci w ofercie wydała się ściemą i odrzuciłam myśl o zakupach tam, ale rozumiem, że nie każdy robi takie analizy przed zakupem i niektórzy chcą po prostu wejść na stronę szkółki, czy znany protal aukcyjny i kupić konkretny produkt. Na takich osobach niestety żerują podobni janusze biznesu, chociaż że zamiast agrestu wyślą borówkę to bym się nie spodziewała.
Tak że jak kolega nie chce agrestowej niespodzianki, to proponowałabym zamiast wymiany borówki na agrest, po prostu ją zwrócić, bo nawet jeśli za drugim razem przysłaliby już właściwy gatunek, to najprawdopodobniej byłaby to jakaś jedna, pospolita/przemysłowa odmiana, tylko sprzedawana pod różnymi nazwami.
Kolega Marconi coś wie o takich sprzedawcach, bo też kiedyś poszerzył swoją kolekcję o kilka nowych agrestów Invicta, o czym można poczytać na dalszych stronach tego wątku
