Witam. Tak sobie doglądam moje boczniaki i nagle (wczoraj tego nie było) pojawił się meszek. Pogrzebałem trochę i wychodzi na to, że jest to naturalny objaw i można spokojnie jeść. Mam rację? P.S. Po ciemku w świetle latarki to wygląda przerażająco, ta "pleśń" jest ogromna.
Nie chciało mi się iść do lasu, więc wziął i przyszedł do mojego ogrodu. Zupełnie przypadkiem znalazła go żona. Teraz muszę pilnować, bo czernidłak kołpakowaty daje mało czasu (kilka godzin) od momentu pojawienia się owocnika do momentu zmiany koloru blaszek na czarny, kiedy to już nie nadaje się do jedzenia.
Pamiętam. Zanim zacząłem zbierać te grzyby, dokładnie o nich czytałem. Długo się nie mogłem przekonać do czernidłaka i podchodziłem do niego, jak pies do jeża. Teraz poluję na te grzyby. Są smaczne, delikatne i do tego u mnie na wyciągnięcie ręki, a to dla mnie ważne, bo teraz dla mnie wycieczka do lasu to spore wyzwanie. Robię tylko krótkie wypady, za to żonę ciągle jeszcze ciągnie do lasu i z takich wypadów zawsze wraca ze sporymi zbiorami.
Sprawa druga, alkoholu nie piję już nawet okazjonalnie ze względu na stan zdrowia.
Nawet wina. Ból podwójny, bo jeszcze zdarza się mi nastawić balony - dziesiątkę i dwie do trzech piątek dla dzieci (dorosłych) i tylko poliżę w ramach degustacji. Od lat jestem pod opieką onkologów wszelakich specjalizacji.