kuneg, dziękuję bardzo

Co do cyklamena bluszczolistnego to ja go mam w półcieniu

On specjalnie został posadzony tak, aby dereń jadalny cieniował go w południe od największego żaru słońca. Od rana jest w słońcu, trochę po południu ma słońca, później pełny cień.
Miejsce z cyklamenami bluszczolistnymi wygląda u mnie tak:

One rosną obok tego 'głazu narzutowego'

Ten kamień nie jest tu przypadkiem. Jak zaczynałem nasadzenia to wiatr wywiewał mi wszystko, niszczył rośliny, wysuszał na wiór. Ten kamień chronił cyklameny przed wiatrem z pola. Dereń to to drzewko po lewej - teraz już sporo urosło więc daje trochę cienia. Ziemię mam bardzo przepuszczalną co akurat cyklamenom sprzyja.
Myślę, że na niewielkiej skarpie może im się podobać - ja próbowałbym
Igala, ten wczesny cyklamen to cyklamen dyskowaty. On potrafi zakwitać już w grudniu, w zależności od pogody. Jest wcześniejszy niż ranniki

ale główne kwitnienie mają właściwie równocześnie.
marta64, ja lubię takie zimowe scenerie

Cienia mam na szczęście coraz więcej. Ale ja patrzę też perspektywicznie - czyli sadzę coś, i już myślę jak będzie wyglądało za kilka lat, i jakie warunki mi stworzy wokół.
U rodziców bluszczolistne cyklameny miałem pod sporymi jabłonkami, w cieniu. U siebie mam w półcieniu i też fajnie rosną, ładnie się sieją.
Dyskowate u mnie powiedzmy, że rosną ok. Nie kwitną spektakularnie, ale nie zamierają. Nawet się teraz rozsiały. Moje pierwsze cyklameny dyskowate to były siewki, o takich zwykłych zielonych liściach, mam je już kilka lat, i one mają się dobrze. Odmianowe (o dużo ozdobniejszych liściach, różnych kolorach kwiatów) mam chyba od 2 lat więc je dopiero testuję.
A masz kosaćce w pełnym słońcu? NA pewno podział może je pobudzić do lepszego wzrostu.
U mnie tylko w większym cieniu rosną gorzej. A siewki to pojawiają mi się wszędzie, nawet jak ich nie chcę

Ale teraz wycinam już pędy po kwitnieniu więc się nie rozsiewają.
Akurat jak zima postanowiła ponownie wrócić to ja wyleciałem na wakacje. Jak wylatywałem to planowane prognozy pokazywały maksymalnie -6 stopni w nocy u nas więc jakby nie miałem obaw o rośliny. Ale będąc daleko w szerokim świecie prognozy codziennie były gorsze - skończyło się na tym, że jednej nocy było -18 stopni mimo, że prognozy mówiły o -16. I to niestety ma konsekwencje. Gdybym był w domu to okryłbym część roślin, będąc daleko miałem nadzieję, że śnieg trochę złagodzi wpływ tego mrozu.
Tu widać brązowy kwiat ciemiernika:

Pod liśćmi było pełno kwiatów, na razie boję się tam zerknąć. Liczę na to, że liście i trochę śniegu jednak je uchroniło.
Ten ciemiernik przemarzł całkowicie - cała roślina:
Mahonia pośrednia, która pięknie kwitła, zupełnie przemarzła, jest cała brązowa:
Także widoki ogólne ogrodu po powrocie do domu były piękne, rano wyglądało tak:
Ale w szczegółach część roślin będzie musiała odbudowywać się od zera jeśli ten powrót zimy przeżyje.
Śnieżyczki Woronowa rosnące na tarasie, które pierwszy raz w tym roku szykowały się do kwitnienia, straciły kwiaty ponieważ śnieg ich nie przykrył. Inne nieokryte śniegiem śnieżyczki mają brązowe płatki więc też już ładnie nie będą kwitły.
Teraz w prognozach pokazują ocieplenie więc jak śnieg stopnieje to dopiero będę w stanie ocenić szkody po tych mrozach.
Ciemierniki korsykańskie przed domem wyglądają dobrze ale obstawiam, że kwiaty im przynajmniej częściowo przemarzły:

W ogrodzie część liści ciemierników korsykańskich zbrązowiało więc tam było zimniej.
Myślę, że hiacynty w doniczce też będą do wyrzucenia - nie sądzę aby w takiej fazie rozwoju przetrwały w doniczce mróz -18 stopni:
No cóż, co ma być to będzie

Wiosna i tak przyjdzie, może część roślin nie zakwitnie ale i tak będzie ładnie

Liczę na to
