Mogę trochę powspółblogować w blogu smoka?
Już kiedyś się przyznałem, ze nie przepadam za psami - i nikt mi głowy nie urwał
Dopóki u mojego kumpla nie zauważałem "frachy na psa", która się kręciła po podwórku, to on mnie też nie zauważał. Odkąd kumpel zapytał się mnie, jak ja wchodzę na podwórko, bo wszystkich innych ta kreatura wściekle atakuje, to zacząłem zwracać na niego uwagę. I mnie też zaczal wściekle atakować. Bał się moich glanów, ale każdorazowo podnosił mi adrenalinę. Tyle tytułem wstępu...
Po osiedlu, przez które chodzę do pracy biega sobie husky. Jest taki niezależny, nie szczeka, czasami staje i łapie wiatr. zatrzymuje się, zamyśla, czasem zasprintuje za jakims psim przybłędą... Przechodniów przepuszcza. Ciekawe, czy jeśli zacznę się go obawiać, to przestanie mnie przepuszczać? Czy jestem dla niego tylko cieniem? Haszczaki chociaz piękne, to takie podobne do wilków...
Jest też inny gospodarz kawałka osiedla, doberman. Tego zawsze się obawiam, jak widzę, ze sobie biega. I dzwoniąc na policje czułem się każdorazowo podle, ale wolałem to, niz potem rozpaczanie nad rozlanym mlekiem. Mój syn i chrześniak często tamtędy chodzą...
Tyle tytulem usprawiedliwienia... Siebie i schizofreniczki
