Witam w tę kolejną (już 4?) bezdeszczową niedzielę.
Ale nie będę narzekać. U mnie jeszcze w ogrodzie nie jest tak źle- raczej zielono i bujnie. Nie wiem, co jest tego zasługą- może jednak to, że zawsze ściółkowałam rabaty, ogródek? Może tego, że z kranu jednak wciąż leci woda (mamy na działkach studnię głębinową z prawdziwego zdarzenia)?
Nie podlewam często (maksymalnie 2 razy w tygodniu, to samo pomidory w donicach), a jest naprawdę zielono i nic nie uschło.
Aniu, do Wojsławic pojadę niebawem- za jakieś 2-3 tygodnie, jak zakwitną liliowce. Jest tam największa kolekcja liliowców w Polsce. Widoki są niezapomniane! To zdjęcia z zeszłego roku.
Bogusiu miło Cię u mnie widzieć.
Tak czas jest podstępny jak złodziej, a tyle by człowiek chciał zrobić. I robi, choć ze zdziwieniem obserwuję, że sił ubywa.
Moje przetwory- dżemy truskawkowe i syropy z czarnego bzu i czarnego bzu z różą.
Pomidory wczoraj dostały gnojówkę z żywokostu.
Są już podwiązane, opisane. Póki co pięknie, zdrowo rosną. Mają już prawie wszystkie pąki kwiatowe, lada moment się otworzą.
A w ogrodzie festiwal róż.
Resztę pokażę przy następnym wpisie. Miłej niedzieli!
