Witajcie!
Rano świeciło słoneczko, zatem pojechaliśmy na działkę, by sprawdzić, czy nic złego nie dzieje się pomidorkom w tunelu. Wszystko w porządku, a pod dodatkowym namiotem mają cieplutko. Ponieważ jednak prognozy mówią o (niewielkich wprawdzie, ale jednak) przymrozkach, narzuciliśmy jeszcze dodatkową włókninę, tym razem letnią.
Ładniej wyglądają pomidorki w tunelu niż te w domu. Najchętniej wywiozłabym wszystkie, ale M mnie stopuje i pewnie ma rację.
Działka ciągle jeszcze dobrze się prezentuje, jednak np. pierwiosnki zaczynają przekwitać, a narcyzy już tylko pojedynczo widnieją na rabatach.
Halszko - muszę się przyznać do lenistwa.

Nie okryłam żadnej hortensji, a M nie okrył swoich borówek. Doszliśmy do wniosku, że mają sobie radzić. Hosty już mają ładne kły, ale ich nigdy nie okrywałam. Co będzie, to będzie.
Piwonia musi zakwitnąć,

bo jeśli nie, to ja sobie z nią pogadam.
Lubię mieć porządek na działce, toteż pilnuję, by chwasty mnie nie przerosły i wykłócam się z M, który nazbierał mnóstwo
przydasi, które jeszcze do niczego się nie przydały i zagracają tył działki. Wprawdzie nic tam nie rośnie, ale bałagan wyprowadza mnie z równowagi.
Ten fioletowy kwiatek jest w rzeczywistości różowy, aparat zaszalał.

Tak, to jest bożykwiat.
Słoneczko i ciepełko przytulam i odwzajemniam
Buziaki również przesyłam.

Poznajesz? Prawda, że piękny!

Firletka alpejska.
Aniu - w doniczce mam następne dwie brzoskwinie.

Są już dość duże i wkrótce trzeba je będzie wysadzić do gruntu, a w gruncie jest kolejna, dość duża, ale ta zasiała się sama w kompoście i M przeniósł ją na działkę.

Muszę im zrobić zdjęcia.
Dziękuję ślicznie za pochwałę moich kwiatków.
Pozdrawiam wzajemnie i życzę słonecznej aury.
Iguniu - wszyscy mieszkający w łagodniejszym klimacie doświadczyli maja w kwietniu.

U Ciebie wegetacja rusza nieco później, ale jeszcze wiosenne kwitnienia zaskoczą i Ciebie.
Mnie też brakuje tych majowych temperatur w kwietniu.

Przyzwyczaiłam się, a teraz ciężko wrócić do typowej kwietniowej aury.
Oby Twoje życzenie spełniło się.

Mam dość szczególnie tych zimnych wiatrów.
Pelagio - miło mi przywitać Cię w moim wątku.
Rozsady i uprzątanie wszelakich badyli to moja robota. M liczy już sobie 80 wiosen, a dodatkowo jest schorowany, zatem staram się go oszczędzać i w jego gestii są jedynie drzewa i krzewy owocowe oraz truskawki. Cała reszta należy do moich obowiązków.

Oczywiście stadko gołębi i porządki w gołębniku to też mężowski obowiązek. Osobiście nie przepadam za gołębiami, ale niech i M ma trochę przyjemności. Oczywiście przygotowanie grządek pod warzywa to też w większości jego dzieło. Naturalnie pomaga, jeśli jest taka konieczność.
Rozsady mają dobre warunki, ponieważ mieszkam na dziewiątym piętrze i mam południowe praz zachodnie okna, których nic nie zasłania.

Wprawdzie trochę przeszkadza kota, ale jeden pokój jest przed nią zamknięty, a na jej ulubionym parapecie postawiłam stare akwarium i szklarenkę, do których nie ma możliwości się dobrać.
Do inspektu też bałabym się wstawić pomidorki. Mam wysoki tunel foliowy, w którym postawiliśmy duży stół roboczy, na nim stoją pomidory, a nad nimi zrobiliśmy jeszcze dodatkowy namiot z podwójnej włókniny. No i wywiezione sadzonki były już dość duże. Mniejsze zostały w domu.
Gołębie to specjalny rozdział.

Jest ich niewiele, aktualnie ok. dwudziestu, a szkody narobić potrafią.

Właśnie obskubywanie zwłaszcza młodziutkich roślinek to ich ulubione zajęcie. Poradziłam sobie w ten sposób, że nakazałam M pilnować, by nie wchodziły na kwietniki, a później do warzywnika. Jeśli eMowi nie chce się pilnować, to po prostu nie otwiera gołębnika.

Oczywiście dopóki nie mam na rabatach nic, co mogłyby mi zniszczyć, to pozwalam gołąbkom szwendać się po całej działce.
A! mam jeszcze jeden sposób na gołębie. Jedno poletko, położone najbliżej gołębnika przeznaczam na buraczki i jarmuż. Specjalnie dla nich, bo bardzo lubią młodziutkie listeczki tych roślinek.

Konwalie miały ochotę zakwitnąć, ale zimno skłoniło je do schowania pąków w liściach.

Kwitną poziomki. Mam nadzieję, że nie zmarzną.