
Moi drodzy, przeliczanie plonów na kasę, to nie wszystko. My ogrodnicy mamy o wiele więcej korzyści z uprawy ogrodu i nie da się tego wycenić

1. Regularny ruch, lepszy niż siłownia, fitness, czy chlorowany basen, no i znacznie tańszy, niż roczny karnet. Nic tak dobrze nie utrzymuje kondycji, jak regularny, niewielki wysiłek fizyczny.
2. Wysiłek fizyczny, to przypływ endorfin i obniżenie poziomu stresu.
Jak mnie wnerwią w pracy, to nic mi tak nie poprawia nastroju, jak przekopanie szpadlem grządki. Plecy trochę bolą, ale stres ulatuje, a przygotowana grządka daje satysfakcję.
3. Przebywanie na świeżym powietrzu zwiększa produkcję witaminy D, która jest konieczna do przyswajania wapna, a to z kolei blokuje rozwój osteoporozy.
4. Kontakt z przyrodą relaksuje i pomaga odpocząć psychicznie. Nie ma groźniejszego katalizatora chorób, jak stres i przemęczenie.
5. Własne warzywa i owoce, to ograniczenie spożycia mięsa i produktów zwierzęcych. Jak powszechnie wiadomo, im więcej roślin w diecie, tym lepiej. Nie wspomnę już o oszczędnościach finansowych, jeśli nie wydamy kasy na rozsady i chemię.
6. Ogrodnicy rzadziej mają nadwagę, a co za tym idzie - mniej chorób cywilizacyjnych.
7. Ogród wymusza systematyczność i poczucie celu. Jak przygotuję grządki, to żal nie posiać i nie posadzić. Jak już rośnie, to szkoda nie opielić. Jak zaowocowało, to szkoda nie zebrać. Jak się zebrało, to szkoda nie wykorzystać w kuchni, a nadmiaru nie zakonserwować, czy przetworzyć. Potem kiepsko się patrzy na bałagan na grządkach, więc się je porządkuje i szykuje na następny sezon... i tak co roku.
8. Ciągła frajda i zabawa w różne eksperymenty ogrodnicze. A to nowe rośliny, a to nowe meble ogrodowe, a to nowe zabawki (narzędzia) ogrodnicze, a to ładny fartuszek i kolorowe rękawiczki...
9. No i co chwilę nowe chciejstwa ogrodowe, co z kolei "zmusza" do główkowania, co z czym będzie dobrze rosło, co wywalić, bo miejsca brak, co zrobić, jak się pojawi jakiś szkodnik, czy choroba na nowym nabytku... Prawdziwa gimnastyka umysłowa
10. To my decydujemy, jak uprawiamy nasze jedzenie i nie musimy wierzyć obcym ludziom, że to, co sprzedają, nie było nadmiernie nawożone lub opryskiwane. Jemy więc zdrowiej
Tego nie da się przeliczyć na pieniądze!
