Iguś, motylki krótko żyją, niestety,

ale cieszą szczególnie o tej porze roku.
Jak pięknie zakwitł Ci grudnik!

Ja mam ich trzy sztuki, ale żaden raczej nie zakwitnie.

A woziłam się z nimi na działkę i z działki.

W przyszłym roku zostawię je w domu na pastwę losu.
U nas zima zaczęła się jeszcze wcześniej, ale śniegu spadło niewiele, a i mrozek nie dokuczył. Teraz od kilku dni albo pada, albo leje deszcz.

Po białym puchu śladu nie ma, a breja i kałuże mają się wyjątkowo dobrze.
Aktualnie w ślimaczym tempie krzątam się przedświątecznie i czekam na syna jak na zmiłowanie. Najmłodszy ma przyjechać już w najbliższy poniedziałek. Pomoże.

On lubi pomagać w przeciwieństwie do M, któremu wszystko albo z rąk leci, albo nie wie, jak się do czegoś zabrać. W sumie trochę rozumiem jego niechęć do domowych prac. Codziennie musi iść do swoich gołębi, a jest już wiekowy (80 lat) i schorowany, zatem i z sił opada szybko.
Trzymaj się zdrowo, Iguś.
