To mnie pocieszyłaś!
Posiałam sprezentowane nasiona przed miesiącem i już zwątpiłam, czy coś wyjdzie,a tu wczoraj zauważyłam jakąś zieloną drobinkę, więc póki co, jeden jest! Może reszta też się zdecyduje.
Zostawiłam kilka nasion, na wszelki wypadek i widząc, że nic nie wychodzi w doniczce, wysiałam resztę na papierze toaletowym (wolę to, niż waciki i ręcznik) i postawiłam przy kaloryferze. Będzie numer, jak mi teraz wykiełkują jedne i drugie, a ja mam ogród w skali mikro.
Żeby było śmieszniej, dokupiłam sadzonkę jakiegoś niskiego rodzynka w "Ziołowych Ogrodach", w razie, gdyby z moich nic nie wyszło. Nie mam pewności, bo nazwa dziwna (Rodzynek brazylijski zwisający „Little Lanterns"), ale z tego, co mi ten Pan opisywał, to mogłaby być Aunt Molly.
Zobaczymy, jak przyjdzie i urośnie. Będę meldować.
