1. Mięta - taka z dosyć dużymi liśćmi, nie ta ziołowa (nie wiem, jak się fachowo nazywa). Roślina niby łatwa w uprawie, mam ją od kilku lat i używam liści do herbaty. Ponieważ zeszłej zimy większość uschła, chciałem w tym roku rozmnożyć, by mieć kilka młodych roślin. Ukorzeniłem pięć naszczepek. Wszystkie puściły drugą parę liści - i zaczął się problem. Tylko jedna rosła dalej szybko i bujnie. Obecnie ma ok. metra wysokości, jest dobrze rozkrzewiona (po ok. 4 miesiącach). Pozostałe cztery stoją w miejscu. Wypuściły jeszcze jedną parę liści - znacznie mniejszych, które się pozwijały, pomarszczyły - i takie roślinki stoją bez dalszego wzrostu. Nawet ziemia po podlaniu przez kilka dni na wierzchu utrzymuje tę samą wilgoć, co znaczy, że prawie nie pobierają wody. Dołączam zdjęcia.
2. Anturium - przez kilka lat rosło i kwitło ładnie. Potem zmarniało z powodu inwazji tarczników. Ale odratowane i przesadzone do troszkę większej doniczki. I od tej pory bardzo kiepsko rośnie. Rzadko wypuszcza listek i jest on mały, nie dorasta nawet do średnich rozmiarów. Poza tym te młode listki bardzo szybko zaczynają usychać. Wielki problem z kwitnieniem - latem roślina wypuściła jeden pączek, który bardzo długo i powoli próbował się otworzyć i taki napoczęty zatrzymał się, a potem usechł. Teraz podobna sytuacja - kolejny pączek odrobinę rozchylony stoi w miejscu i dalej nie rusza. A dawniej ta roślina miała po pięć kwiatów jednocześnie - w pełni rozwiniętych, dużych. Ziemia po podlaniu bardzo długo pozostaje mokra, czyli korzenie nie za bardzo ją piją. Załączam zdjęcie liści.
3. Bluszcz - ze starego uciąłem wierzchołek, ukorzeniłem i posadziłem. Przez jakiś miesiąc, może dłużej rósł bardzo ładnie - wypuścił kilka dużych liści. A potem nagle zatrzymał się w miejscu. Długo nie wypuszczał żadnego liścia. Na najmłodszej parze liści pojawiły się nieduże czarne zmiany. W końcu zaczął wyrastać nowy liść. Niestety, wyrósł tylko malutki i już zaczął usychać.
Zarówno bluszcz, jak i mięta to rośliny niewymagające i wcześniej dobrze u mnie rosnące.
Ziemia, do której posadziłem wszystkie opisane rośliny, kupiona w sklepie ogrodniczym, polecana jako dość dobra. Nie najdroższa i nie z tych tanich. Nazywa się "Compo Sana. Uniwersalne podłoże super lekkie". Przesadziłem do niej też kilka innych roślin liściastych, w tym dosyć zmarnowaną paproć - i tamte ładnie rosną, znacznie się powiększyły. Dlatego wątpię, by przyczyną problemu mogła być ziemia.
Nawożenie - co kilka dni, co tydzień nawożę takim różowym sypkim nawozem, rozpuszczonym w wodzie, który ma zawierać niezbędne składniki. Kupiłem w sklepie ogrodniczym, ale bez oryginalnego opakowania, na wagę, dlatego nie potrafię podać nazwy.
Czy ktoś wie, czego brakuje moim roślinom (anturium, bluszcz, mięta)? Dlaczego nie chcą rosnąć, podsychają, stoją w miejscu? Będę bardzo wdzięczny za dobre rady.




