Halszko, martagony potrzebują żyznej ziemi zasadowej w przeciwieństwie do lilii drzewiastych, a i przepuszczalnej, jak wszystkie cebule.
Osobiście wolę sadzić lilie jesienią, bo wiosną różnie bywa z pogodą, a pędy wyrastają i potem muszą trochę odchorować, ale sadziłam i wiosną, a nawet końcem lipca i jeszcze zdążyły zakwitnąć. Martagony też wsadzałam na wiosnę, kiedy mąż mi je przywiózł w grudniu, ale czekały do wiosny w piwnicy. Twoja cebula może zbytnio schłodzona, dlatego nie wyrosła? Nie martw się, jak jest, to myślę, że kiedyś wyrośnie

. Czasem liliom zdarza się przelegiwać rok bez wypuszczania.
Liliowce teraz już za późno opryskiwać, trzeba by użyć czegoś systemicznego, żeby ubić larwy w tych pąkach, najlepiej oberwać wszystkie nieforemne i dokładnie zutylizować, a najlepiej spalić. Opryskiwać wczesną wiosną wyrastające pędy, żeby ta muchówka nie złożyła jaj w pąkach i to może być Mospilan czy Decis, albo Biochicol, bardziej eco.
Tyle dowiedziałam się z internetu, kiedy na moich liliowcach pojawiły się takie dziwne pąki, ale oczywiście, zachwycona kwiatuszkami wiosennymi, nie myślałam o liliowcach

, to teraz obrywam pąki

.
Z mnóstwa ostróżek, jakie kiedyś miałam, uchowała się ta jedna, jakaś zbędna sadzonka, posadzona w byle jakim miejscu pod jabłonką

.
Na ostatnim zdjęciu jest moja Anabelle

, a przynajmniej tak o niej myślałam

, ale to jakaś dzikuska. Mocno przycięta, nie kwitnie wcale, a jak zostawię jej dłuższe pędy, kwitnie mnóstwem baldaszków, ale wtedy nie trzyma pionu

. Nie radzę sobie z nią i pójdzie do kąta
Kolaże wstawiam z czystego lenistwa

, bo nadal nie dogaduję się z fotosikiemi, a ciągle nie kupiłam sobie komputera, żeby zmienić hosting.
Trudno będzie dzisiaj u mnie o słoneczko

, bo od rana pada, nawet chwilami rzęsiście, ale bardzo liczę na spełnienie Twoich życzeń
