Jedna z czereśni praktycznie już - codziennie coś sobie z niej skubnę (nawet jeśli to tylko pestka w skórce, to zawsze jednak o smaku czereśni), pozostałe lada moment; wiśnie co prawda jeszcze nie, ale i tak czarno to widzę, bo owoce już się zaczerwieniły. Pomyślałam sobie, że może chociaż tę jedną najmłodszą trochę podleję, ale chyba się spóźniłam z moją litościwą interwencją, bo ziemia jak kamień i wody nie chce brać. Masz na to jakiś patent? Oprócz granatu
Moje odmiany czereśni to Sam, Summit, Regina i Ukraińska (to znaczy trzy z wymienionych, bo sadziłam cztery, ale jedną zniszczyły mi gęsi, i za nic nie pamiętam którą), a ta młoda wiśnia to Sabina - pyszna! Pozostałe to NN, są tu dłużej ode mnie.