Czy ma ktoś z was oleandra Chopin? Kupiłam juz po raz trzeci i znowu zakwitł innaczej, to nie Chopin. Czy ktoś z was ma i może pokazać zdjęcia jak on kwitnie?
Mój oleander w końcu otwiera kwiaty, co bardzo mnie cieszy, jednak ostatnio znowu zauważyłem coś niepokojącego na liściach. Czy ktoś może pomóc? Stoi na dworze, okryty od wiatru, miejsce słoneczne. Nie kryje przed deszczem ale stoi na cegłach, więc woda swobodnie wylewa się z doniczki. Korzenie zdrowe. Nawoze połowa zalecanej dawki.
A dlaczego połową zalecanej dawki? Przecież to nie jakiś sukulent. To roślina która w okresie wegetacji, zwłaszcza podczas kwitnienia potrzebuje pełnej dawki nawozu i to nawet 2x w tygodniu...
Takie dostałem zalecenie przy ostatnim poście o żółknięciu liści. Wtedy przestało żółknąć i kwiaty się otworzyły. Teraz ponownie żółknie, ale kwitnie normalnie.
Moje oleandry to raczej były takie zaniedbane.
Jak zaczęłam podlewać nawozem do kwiatów do codziennego podlewania
to wreszcie ożyły.
Znikły matowe, blade liście.
Mają teraz piękne błyszczące i ciemnozielone liście
i oczywiście pąków kwiatowych mnóstwo.
Wydaje mi się, że on w sezonie potrzebuje sporo jedzonka.
Ja się pochwalę. Urwana w lutym tego roku, mała gałązka wielkości dłoni oleandra czeronego przywiezionego z Teneryfy zakwitła w sierpniu i teraz mam metrowe drzewko, to samo gałązka białego z zeszłego roku zimowana na ciepłym strychu, teraz metrowe prawie drzewko, ładnie kwitnie.
Podawałem nawóz w płynie do oleandrów i czasem sypałem suchego obornika w granulacie.
Hej. Czy wasze Oleandry w tym roku mają już pąki?
Przy okazji dopytam, czy przyschnięte końcówki niektórych liści po zimie to powód do niepokoju? Dodatkowo liście, które nie wykształciły się do końca w koncówce zeszłego sezonu są nieco poskręcane. Moje Oleandry zimowałem w ogrzewanej szklarni. Ogrzewana tylko tyle aby temperatura nie spadła ooniżej 3stC.
Moje oleandry zimowały w oranżerii, ale nie jestem zachwycona ich kondycją, wyglądają na zmęczone, brak im letniego wigoru, a na pąki nie wiem jak długo będę czekała.
U mnie nadal bez pąków ale za to pojawiła się mszyca, prawdziwa plaga. Walcze już z dwa tygodnie mechanicznie i eko. NeemAzal, czosnek, soda... Najskuteczniejszy Emulpar ale po kilku razach zostawia lepki osad więc nie używam go na roślinach ozdobnych więcej niż raz w sezonie. Codziennie przylatują nowe. Poddaje się i mam zamiar zastosować Polysect. Macie jakieś doświadczenia? Nie zaszkodzi Olkowi?
Czosnek, soda? I do tego przereklamowany olejek Neem.
Natomiast Polysect to preparat zdecydowanie dedykowany do roślin, więc jak ma zaszkodzić...
Następnym razem radzę od razu sięgnąć po konkretne preparaty, a nie posiłkować się domowymi metodami, które nic nie dają a jedynie osłabiają roślinę, która dalej jest atakowana przez szkodniki.
Wszystkie te środki stosuję od dawna na dużo delikatniejszych roślinach i to jadalnych. Zdecydowanie nie są szkodliwe, wręcz przeciwnie, wzmacniają rośliny, zapobiegają różnym chorobom. Od lat nie miałem żadnej choroby na pomidorach. Dodatkowo nie są szkodliwe i co najważniejsze naturalne. Zwykle na mszyce również pomagały i tak jest tym razem. Problem polega na tym, że w tym roku mszycy jest tak dużo, że wybicie tej która już siedzi na roślinie nic nie daje bo za chwilę przylatują nowe. Jeśli chodzi o Polysect to miałem na myśli to, że dla jednej rośliny może być obojętny,a drugiej może zaszkodzić. Dodatkowo mam też różne zioła i inne rośliny jadalne, których nie chcę pryskać chemią, a odseparowanie ich w moim przypadku jest dość kłopotliwe ponieważ podłączone są do systemu nawadniania.