Wiem, że przepisy są bardziej liberalne, sam mam do wycięcia jesienią szpaler świerków i niezmiernie się cieszę, że na tych 5cm nie przekraczają 50cm i po prostu złapię za piłę i zrobię swoje.
Z tymi bukami, sosnami itp. to rozważania czysto teoretyczne i interesują mnie tylko pośrednio na zasadzie "co by było gdyby"

, a myślę o tym, jak patrzę na działkę sąsiada, który postanowił mieć mały domek w lesie, ale z czasem dotarło do niego co tak na prawdę zrobił i zaczął przycinać te drzewa. Dla sąsiadów pozytywna sprawa z tym opamiętaniem się, bo raz, że cień, liście do grabienia (akurat ja na szczęście graniczę od wschodu), komary itp, a dwa, że coraz częstsze wichury. Jednak niestety sąsiad zmarł i od kilku lat nikt już na działkę nie przyjeżdża...a drzewa rosną. Ja wycinam tylko to, co mi włazi na działkę i na drogę, bo drzewa sadzone były praktycznie w samym płocie.
Co do orzecha, to temat interesuje mnie ciut bardziej, bo mam jednego gagatka, któremu muszę co roku redukować koronę i męczy mnie już latanie po drabinie, a z orzecha pożytek mają tylko wiewiórki, albo nikt, tak jak w tym roku, gdzie wymarzły wszystkie kwiaty. Jednak rodzina marudzi, żeby zostawić, pewnie dlatego, że to nie oni tyrają przy tym cięciu, choć jak moczą tyłki w ogrodowym basenie to chcą mieć jak najdłużej słoneczko...
I co do orzecha włoskiego, to trafiłem na postanowienie sądowe w sprawie nałożenia kary za wycinkę drzewa tego gatunku, gdzie jasno i wyraźnie napisano, że jest drzewem owocowym, a karę utrzymano tylko dlatego, że drzewo rosło na terenie zieleni publicznej (cmentarz)
Postanowienie i opis sprawy są z 2017 roku.