Wyzbierałam się zdrowotnie i ruszyłam ze zbiorem mniszka na syropki.
Wreszcie wpadłam na wieś. Ostatni dzwonek na zbiory.
Przy okazji od razu na początku zapytałam jednego z nadgorliwych sąsiadów czy nie pryskał roundupem i ku mojej uciesze powiedział że jeszcze nie . Jeszcze.
Nie wiem ja chyba robię się aspołeczna na stare lata.
Odkąd pamiętam to tam były łąki i tam była masa kwiatów dzikich na których babcie i ciotki mnie uczyły o ziołach itd, a odkąd zjechali się ludzie z większych miast to nawet trawa jest zbyt zielona. Ja jedna taka dziwadło że jestem z miasta i nie próbuje zalać wszystkiego betonem. Mówiac wprost ja betonem rzygam i złoszczę się za każdym razem kiedy ktoś ingeruje w naturę. A szczególnie w tą naturę z której można zaczerpnąć dużo dobrego.
Dlatego z samego rana poleciałam z koszyczkiem. Zbieranie czegoś bardzo interesuje wszystkich wkoło i od razu pojawiają się kolejni zbieracze więc ledwie zaczęłam to już dwie sąsiadki biegły za mną pytać co zbieram i dołączyły się.
Mniszki pójdą do syropów. Część ususzę do herbaty . A część pójdzie dekoracyjnie.
Pokrzywa pójdzie na koktajle , płukanki i nawozy.
Zbieram też inne dzikości jak np dziki chmiel. Bardzo nielubiana a jednocześnie cenna roślina. Zbieram młode pędziki które jem. Robię je jak szparagi i są naprawdę pyszne.
Łapsnęłam też duży płat kurdybanka więc i on znajdzie zastosowanie.
Jedyny chwast jakiego nie mogę przejeść to podagrycznik, ale może kiedyś znajdę na niego sposób.
Niebawem będę też zbierać miętę i melisę. Mam ochotę na syrop miętowy.
W ostatnim czasie bardzo rzadko bywam na wsi. Szkoda mi tego ale teraz już się nie da tak sprawnie wsiąść do auta i pojechać.
Dlatego jak przyjeżdżam to korzystam na maksa..
Moje roślinki rosną. Widać efekty pracy z tamtego roku. Wreszcie ziemia jest jak ziemia a nie glina do lepienia. Część obsiałam wcześniej bobem, pietruszką,szpinakiem itd.
A dzisiaj dołożyłam cukinię, dynię ,słoneczniki ,fasolkę... Zostawię to tak i niech sobie rośnie.
Niestety grządkę mi znowu coś powichrowało. Coś wykopało ogromną dziurę na jej środku a ptaki non stop podbierają ziarenka. Co tylko wysieję to od razu w krzakach jest narada i całe stado sikorek i innych leśnych obsiada wkoło żeby skoczyć jak tylko odejdę.
Mam nadzieję że chociaż część tych wysiewów mi zostanie. Trochę zjadają ptaki, trochę robaki, a resztę ślimaki.
W tamtym roku nie miałam wcale cukin i dyń a bardzo bym chciała . Liczę że ten rok będzie lepszy.
Rownież będą papryki i pomidory. Cały nadmiar z miasta zyskuje nowe życie na wsi. Mam wysiany również amarantus i sorgo. Jak nie dla siebie to dla ptaków, niech mają.
Moje młode porzeczki z ukorzeniania pusciły w tym roku pierwsze kwiatki.
Bardzo się cieszę. Niestety te szkołkowe są martwe więc zaś zabawa w podmienianie krzaków.
Jestem ciekawa co z patykami z wiosny bo listki mają i wyglądają na żywe ale na razie nie ruszam nic.
Tam mam m.in porzeczki czerwone i białe. Dobrze by było bo tak to mam same czarne.
Latem będziemy likwidować zbutwiałą szopę na narzędzia i zyskam nowe miejsce. Myślę już nad roślinami jakie tam zasadzę. W doniczkach mam rokitniki więc może je gdzieś wcisnę.
Chciałabym mieć tu na działce dużo owoców żeby je przerabiać i mieć w słoiczkach. Tu fajne jest to że jest miejsce na wszytko.
Kwiaty trochę uboższe w tym roku. Wysiałam dużo a jakoś ich nie widać. Tulipany mam głównie żółte. Reszta tak malała malała aż zanikła. Jestem ciekawa co w tym roku urośnie. W marcu zrobiłam mieszankę i posypałam z zamiarem polnej łąki. No to czekam
