Dobry wieczór niedzielnie
Dziś wreszcie mogliśmy zajechać do ogrodu, wcześniej zaliczając jeszcze 5 km spacer w naszym kolejnym spacerowym, urokliwym miejscu. Ale to pokażę innym razem.
W ogrodzie wszystko wybujało przez ten tydzień.
Igo epimedia zawsze u mnie kwitną w kwietniu.
Teraz rozkwitła już większość, ale nie schylałam się już do tych maleństw.
Za to mam takie cuda niebieskie.
Robinsoniana dziś był łaskawy- idealne światło pozwoliło uchwycić jego nieoczywisty kolor.
U mnie powoli forma wraca. Dziś 5 km i było nie najgorzej, najbardziej się cieszę, że noga już tak nie bolała i szłam prawie nie pamiętając o operacji. To dla mnie wielki sukces i radość.
Sauromatum polecam też trasę w Radzewicach, od portu można zrobić około 5 km cudownego spaceru. Dziś tam byliśmy.
A w ogrodzie- wsadziłam kupione wczoraj rozsady majeranku, pora, selera, kalarepki, podlewałam i opalałam się na leżaku. Było cudownie, prawie nie było u mnie czuć tego lodowatego wiatru, bo mam dobrze osłonięty od wiatru ogród.
Bogusiu, specjalnie dla ciebie ptaszki.
Zerwałam młodziutki lubczyk do suszenia
Kwitną porzeczki.
Rosną sałaty (na zdjęciu akurat mizuny).
I jeszcze taki stwór, który z prędkością światła zagrzebał się w ziemi- trociniarka czerwica.
Następnym razem zaproszę na radzewicki spacer. Dobranoc.
