leszczynko, zazdroszczę Ci, że masz taki domek ogrodnika, w którym możesz zimować doniczkowce. To rozwiązuje sprawę skutecznego przechowania roślin aż do wiosny.
Co do kartonikowych różyczek to rzeczywiście jest to świetna i niedroga zabawa. Co roku na nie czekam wiosną i jesienią. Ale, ale... piszesz, że jedziesz do OBI. Tam chyba też bywają takie róże?
Beaby, cieszy mnie Beatko, że podoba Ci się ten mój różany przegląd. Może się komuś przydadzą te opisy. Ja sama biorę pod uwagę informacje moich forumowych koleżanek na temat konkretnych odmian, bo nie ma to jak indywidualne doświadczenia ogrodników. Trzeba tylko potem wyciągnąć z tych doświadczeń wspólny mianownik, a wybór roślin staje się łatwiejszy.
cymciu, u mnie na działce rozsiewanie się roślin jest skomplikowane, dlatego że sieje się mnóstwo chwastów na każdej wolnej przestrzeni i nie bardzo można rozróżnić co jest co. Ja wolę rozmnażać rośliny raczej przez podział kęp, tylko oczywiście muszę czekać, aż się te kępy rozrosną. Ale szałwie i kocimiętki rozrastają się szybko, a na razie na nich mi głównie zależy.
The Fairy jedna z najpopularniejszych różyczek okrywowych, absolutnie bezproblemowa pod każdym względem.
The Pilgrim angielska piękność o dużych kwiatach. Potrafi być pnąca, ale można ją prowadzić jako parkową. Niektórym kwiaty kojarzą się z sadzonym jajkiem. Mnie podoba się bardzo.
Tuscany Superb ta historyczna odmian kwitnie tylko raz. Jej raczej cienkie pędy pokryte są mnóstwem kolców. Kwiatki mają bardzo ciekawy kolor. W moim ogrodzie cechą charakterystyczną tej róży jest to, że lgnie do niej wszelakie robactwo. Wszystkie paskudy, jakie tylko atakują róże, zlatują się do niej z rozmaitych stron. O mszycach to już nawet nie wspominam.
Twiggy's Rose Niewysoka. zgrabna rabatóweczka o charakterystycznych postrzępionych płatkach. Nadaje się na obrzeża rabat, pod nogi wyższym odmianom.
White Cover/Kent , okrywowa, popularna, zdrowiutka, kwiatki drobne, ale mnóstwo.
White Haze róża krzaczasta, kwiatuszki dość duże. Moja nigdy nie przekroczyła 1 metra ze względu na cienkie pędy, który kładły się na ziemi. ale to zapewne wskutek miejscówki, rośnie bowiem w cieniu drzew. Po prostu niewłaściwie posadzona.
I tym oto sposobem zakończyłam wreszcie swoją długą różaną wyliczankę
Tych, których znudziłam, stokrotnie przepraszam, wszak nie samą różą żyje człowiek. Tym zaś, którzy przy mnie wytrwali serdecznie dziękuję, bo dzięki Wam udało mi się dotrwać do upragnionej wiosny, a wraz z nią do nowego życia i nowych kolorowych kwitnień.
