Cześć wszystkim. To mój pierwszy post. Chcę się podzielić moimi doświadczeniami z sadzeniem grabów. Na przełomie X/XI 2021r posadziłam 200 mb żywopłotu. W większości 2 rzędowy, z jednej strony 1 rzędowy. Sadziłam ok pół metra od granicy, odstęp między rzędami 0,5m, pomiędzy roślinkami 30cm. Sadzone w szachownicę. Kupiłam 1000 szt sadzonek, posadziłam ok 950, resztę zadołowałam na zimę. Sadzonki miały mieć z tego co pamiętam ok 40cm wysokości, faktycznie były większe, ok 40-60cm. Pojedyncze witki z listkami. Działka była wcześniej polem/nieużytkiem. Wypożyczonym pługiem wirnikowym przygotowaliśmy pas ziemi wzdłuż granic. Miał mieć ok 1 m szerokości, wyszedł szerszy, nawet do półtora. Pousuwałam chwasty. Przed sadzeniem moczyłam ok 1 godziny w wiadrze korzenie sadzonek i lekko je przycinałam, zwłaszcza te zakręcające do góry (część moczyła się dłużej, bo czas mijał na sadzeniu). W 4 osoby (2 zespoły po 2 osoby) sadziliśmy - jeden wbijał szpadel i odsuwał ziemię, druga osoba wsadzała roślinę uważając, aby korzenie nie podwijały się do góry i zasypywała lekko ugniatając wokół. W dwa dni było posadzone. Podlałam korzystając z uprzejmości sąsiada i kilku złożonych węży. Potem wysypałam całe pasy zrębkami liściastymi (miałam dostęp do bardzo tanich). Następnie wzięłam się za cięcie. Miedzy posadzeniem a cięciem minęło kilka - kilkanaście dni, nie pamiętam, czekałam aż przyjadą zrębki żeby wiedziec, ile ciąć. Przy pierwszych wahałam się jaką wysokość zostawić, ale z każdym następnym zaczęłam być radykalna:) cięłam zostawiając ok 10-12 cm patyczki. I tak przezimowały. Kilka - kilkanascie obgryzły sarny, zostawiając niewiele ponad zrębkami. Ale chyba faktycznie im nie smakują (podobno są gorzkie) bo inaczej poszłoby więcej, ale też widziałam urwaną gałązkę leżącą obok. Kilka było podciętych przez nornice i te musiałam wiosną wymienić na te zadołowane, ale było ich nie więcej niż 10. Gałązka w ziemi była ucięta jak nożem, bez żadnych korzeni, więc już by się nie przyjęły. Po posadzeniu jak i 22 kwietnia 2022 graby wyglądały jak na zdjęciu 1. 7 maja wyglądały podobnie, niektóre może miały jakiś listek. Nie mam żadnych zdjęć a jedynie gdzieś w tle się pojawiają jak robiłam foty kompostu:) ale generalnie dalej to były patyczki. Co jakiś czas podlewałam. Z uwagi na dość grubą warstwę zrębek, nie wiem dokładnie ale z 8cm to było, podlewanie trwało bardzo długo, po kilka godzin bo jedną ręką rozsuwałam zrębki a drugą lałam z węża. Chciałam, żeby podlewane było solidnie, aby woda przesączyła się w głąb, gdyż jak czytałam lepiej podlac rzadziej a więcej żeby nie było sytuacji, że wilgotna jest wierzchnia warstwa gleby i korzenie idą ku górze zamiast w dół szukając wody. Zrębki fantastycznie trzymają wilgoć, polecam na każdy rodzaj żywopłotu, a nie jakieś włókniny. Chwasty się przebijają i trzeba plewić ale jak na razie to moja pasja:) Zdjęcia 2 i 3 pokazują wygląd z 18 czerwca. Fajnie wszystko się przyjęło. Zdjęcie 4 - stan 11 lipca. Drzewka są małe ale chodziło, żeby faktycznie zagęszczały się od dołu. Zdjęcie 5 - też 11 lipca, część pasa po plewieniu, część przed. Zdjęcie 6 -stan 10 sierpnia, zdjęcie 7 - stan 1 września po plewieniu i zdjęcie 8 przed plewieniem:) zdjęcie 9 - stan frontu 13 września. Zdjęcie 10 - stan 22 września - widać, jak niektóre drzewka rosną bujnie a większośc jest karłowata. Front właśnie rósł najsłabiej. Ok 10-15 sierpnia zorientowałam się, że graby są zaatakowane przez szpeciela (pordzewiacz grabowy) - nie znam się nic a nic na chorobach i szkodnikach, tak wywnioskowałam z czytania różnych forów. Liście były zbrązowiałe, a całe rośliny bardzo karłowate. Kupiłam mospilan i adiuwant i opryskałam dokładnie każda roślinę. Trwało to 3 godziny gdyż posługiwałam się zwykłym opryskiwaczem jak do kwiatków a drugą ręką wyginałam gałązki, aby pokryć liście dokładnie od dołu, gdyż tam żerują szpeciele. Wcześniej, przed posadzeniem żywopłotu czytałam fora ale nie wiem jak to się stało, że w ogóle nie doszło do mnie, że mogą jakieś szkodniki zaatakowac graby. A objawy szpeciela akurat pojawiają się dopiero latem i to raczej właśnie w drugiej połowie..Obecnie na dniach (czekam na pogodę) będę pryskać treolem (preparat parafinowy) i zachowam czujność, żeby w razie pojawienia się szkodnika opryskać ortusem. Generalnie moje wnioski: ciąć nisko, grab rozkrzewi sie od dołu, na prawdę czasem wypuszczał listka w zrębkach. Uzbroic się w cierpliwośc na pierwsze 2-3 lata. Jak sucho - w pierwszych 2-3 latach podlewać dużo i obsypać zrębkami. One po pierwsze super trzymają wilgośc, po drugie pod nimi robi się próchnica i ziemia jest fantastyczna. No i być czujnym żeby ruszyć z opryskiem (preparaty parafinowe są ekologiczne). Ostatecznie ogrodziłam działkę siatką leśną z uwagi na sarny, choć w planach żywopłot miał stanowić jedyne ogrodzenie.
