Witam, tak jak pisałam wczoraj literkę
E zakończyła Etiuda, dzisiaj zapraszam na
F czyli
Flammentanz i Francois Juranville, wcześniej jednak odpowiem
Dorotko, pozwól, że nie odpowiem na pierwszą część Twojego pytania, być może miałam pecha i dostałam marne sadzonki, chociaż z drugiej strony ten pech jakoś mnie nie opuszczał w przypadku tej szkółki za każdym zamówieniem, dlatego zrezygnowałam z jej usług. Głupio mi było jak zrobiłam wspólne zamówienie z koleżanką i okazało się, że jedna była pomylona a dwie też wypadły jej po roku. O English Garden napisałam Ci na pv, polecam bo to piękna róża, nawet zastanawiam się czy nie dokupić, póki jeszcze jest dostępna.
Do zakupu Escimo F.C, nie namawiam, kwiaty ma ładne, natomiast bardzo szybko jest atakowana przez choroby i od połowy sezonu stoi goła, przesadziłam ją w zeszłym roku ale nic się nie zmieniło, dam jej jeszcze szansę, jak się nie poprawi to ją bez żalu pożegnam. Mam podobną Lemon Rokoko ale niewiele jeszcze mogę o niej napisać.
Gosiu też długo się zastanawiałam nad zakupem Eden Rose, teraz żałuję, że tak długo. Krzaczek w pierwszym roku był niewielki za to bardzo chętnie kwitł. Po roku wypuścił długie, silne pędy i już widać było, że ma potencjał. Kwiaty wiąże niestrudzenie, zarówno na dole jak i na nowych pędach. Jak się przyjrzysz, to widać na zdjęciach, że na dole jest gęściutka i obsypana kwiatami. Szkoda tylko, że zamiast iść na trejaż idzie w przeciwnym kierunku i kładzie się na płocie

ale to idzie skorygować. Ma potencjał, trzeba się liczyć, że nie tylko w górę ale i na boki chętnie się rozrasta. W sprawie zapachu nie wypowiadam się, wyczuwam tylko te bardzo intensywne, niestety mój węch jest bardzo upośledzony

.
I wracamy do
Flammentanz, w ogrodzie tak jak Etiuda rośnie od niepamiętnych czasów, kupiona na rynku, bez nazwy.
Ponieważ żadnej wiedzy o różach nie posiadałam, więc cięłam ją rok rocznie. Wkurzała mnie bo nie kwitła, żeby nie budowa i brak czasu prawdopodobnie bym z niej zrezygnowała. Pozostawiona sama sobie pewnego roku obsypała się kwiatami od dołu do góry, taka sama historia dotyczy
Francois Juranville. Przesadzone w trakcie budowy obok siebie tak pozostały do dzisiaj.
Nie przewidziałam tylko, że ta druga jest delikatniejsza. Póki była zasłonięta od północnych wiatrów przez sosnę i modrzew, radziła sobie nieźle. 2 lata temu mocno ucierpiała w czasie mrozów i musiałam ją ściąć do poziomu gruntu, nie sądziłam, że odbije, W zeszłym roku jednak puściła kilka cieniutkich pędów, więc jest nadzieja, że przy dobrym dokarmieniu wróci do formy.
Pokażę je obie, bo to sąsiadki i żyją ze sobą w zgodzie od ładnych paru lat, do tego najpiękniej się prezentują razem.
I to koniec róż na literę
F w moim ogrodzie, następna już jest bardziej liczna i trzeba będzie rozłożyć ją na kilka sesji, mam nadzieję, że Was nie zanudzam

, bo to nawet nie 1/4 moich podopiecznych. W każdym momencie mogę przerwać

Opisy może nie są dokładne, ale jeśli coś pomijam proszę pytać, postaram się wszystko doprecyzować.